Obserwatorzy

sobota, 31 lipca 2010

Wstrząsające zdjęcie...

...
...dostałam niedawno.Toż to moja wnusia najmłodsza zamknięta w dyby z zamku w Nidzicy.
Naoglądałam się i innych zdjęć,  niepowtarzalny urok Tatr - tyle Wam powiem.A moja wnusia-Hanusia została uwolniona.

===================

Wytrwale pracuje nad KAMIZELKĄ  DLA  FACETA. Tył - przekroczyłam o 16 rządków linię pachy.Przód - jeszcze 6 cm i zamknę oczka na ramionach.Miałam łącznie 0,5 kg włóczki i byłam lekko niespokojna, czy to mi wystarczy.Coraz bardziej wierzę, że tak.
=================
Mamy inny kłopot - jako mieszkańcy.Z kranu płynie skażona woda - PAŁECZKA KOLI. (czy jak się to tam pisze).Tak mamy już od tygodnia, a dowiedzieliśmy się dziś, tj.w sobotę. Strasznie mnie to wytrąciło z równowagi - dosłownie - i chodzę trzymając się ściany.Mąż od razu zakupił wodę butelkowaną.Ale jestem nieporadna, nie umiem się znaleźć w tym! Na dodatek zostaliśmy zaopatrzeni w ogórki do przerobienia, co w tej sytuacji wydaje mi się niepodobieństwem.Bo jak to myć i ogórki i słoiki ?
Jeśli ktoś ma jakieś doświadczenia z pałeczkami koli - proszę o podzielenie się nimi.
=====================

Wspomnę jeszcze o preparacie "żółtko z olejem rycynowym".Moje włosy mają się dobrze.Natomiast skóra głowy - nie.Z jakiegoś zupełnie nieuzasadnionego powodu liczyłam, że tak tłuste składniki  natłuszczą mi skórę.Do tej pory tak się nie stało.I bez dermatologa się nie obejdzie.
Są też wieści dotyczące mojej wagi ciała. Nie chudnę ale i nie tyję.Moja waga łazienkowa zawyża o 1 kg.To i tak nie ma wpływu na ilość zgubionych kg.
===================

eve-jank - kiedy ręce już mi mdleją od drutów - idę sobie zwiedzać inne blogi, przypominać sobie dawne prace blogowiczek.No i u Ciebie "sięgnęłam dna".Ciemnoskóry obywatel USA jest owszem-owszem, ale widziałam też cudnej urody "czekoladkę",że nie wspomnę już o wiedźmach z miotłami.Murzyneczka urzekła mnie swoją urodą!
Buziaczki za troskę, pamięć, dobre słowa. 
agajew - wyobraź sobie, że ja to aż się dziwnie czuję, że nie robię zapraw.Co roku robiłam bardzo dużo, ubiegły rok był przełomowy - mocne ograniczenia- a w tym roku jeszcze ani jednego słoika.Teraz ogórki czekają w kuchni, a tu pałeczka koli.Taki pech.
"Krótka kołdra" dotyka coraz większą grupę ludzi.
Uśmiecham się, bo ciągle jeszcze mam wakacyjnie syna z Niemiec (zaraz odjazd), dziś wraca mój najmłodszy syn  i najstarszy wnuk - z Łukęcina, gdzie byli na koloniach właściwie rekolekcjach. Co to się porobiło!
Dziękuję za słowa otuchy i wsparcia. 
casada - szczęściara z Ciebie , bo co swoje, to swoje.Innymi słowy - wiesz, co jesz.Dokąd chodziłam i mogłam robić na działce ( a jest duża, pięcioarowa) - praktycznie miałam tam wszystko, na czele z kwiatami. Mój mąż jest starszy ode mnie, sam nie daje rady, szczególnie przy pieleniu pietruszki.Zatem kwiaty i duża część warzyw nie jest u nas uprawiana.Dominują ziemniaki, buraki, fasolka szparagowa i trochę ogórków, trochę marchewki.W tym roku nawet bez cebuli.W gruncie rzeczy uważam, że mój ślubny i tak dużo robi.
Antonina - dziękuję za wiele życzliwych słów w wielu komentarzach.I podziwiam Twoją "chałupę" - a właściwie Ciebie, że tak dzielnie dajesz sobie radę z różnymi pracami.
3nereida - 5 dag włóczki na drutach nr 3,5 to mnie się wydawało raczej skąpo jak na emerytkę, która nie ma zbyt wielu innych zajęć.Wynika t- ten stan "nieronbienia"- z mojej niepełnosprawności..Ale jak ręce mdleją - to i bat nie pomoże.
Może powinnam to i owo usuwać z moich komentarzy, ale już się przekonałam,, ze to, co napiszę "na gorąco" jest najlepsze, najprawdziwsze, najtrafniejsze.A te inne - to powielanie "całusków"Też miłe i też potrzebne, ale w mojej ocenie to jakby "wtaroj sort" .Pewnie,że lepiej otrzymać 10 takich "całusków" niż żadnego komentarza...
ella 0591 - no tylko zobacz jaka jestem dokładna - nie ma wątpliwości o kogo tu chodzi:)))  
Bez roboty się robale w głowie lęgną,jakieś totalne głupoty przychodzą! Wolę mieć jej za dużo niż się nudzić i tylko w telewizor wgapiać. 
O koralach nieco innych- szklanych:
Kiedyś mąż z dwoma synami był na wczasach w Kotlinie Kłodzkiej.Na dwóch następnych synów jeszcze się nawet myszy nie gnały.I w tej Kotlinie Kł.w ruinach huty szkła (czy coś takiego - kto wie o co chodzi- niech mnie poprawi - nigdy tam nie byłam)chłopaki nazbierały  niedużych szklanych koralików w różnych kolorach.DLA MAMY. Ja to pracowicie na niteczkę nanizałam i nosiłam przez kilka lat jako najpiękniejsze moje korale, choć moda była na coś innego.
========================================================================
-  TYLE SIĘ NAPISAŁAM I ZNIKNĘŁO. OD  NOWA MUSZĘ TWORZYĆ...
========================================================================
Anisa - co do "omijaczy" to niewiele straciłaś.Ja zaś - wprawdzie nie z wyboru - też popieram ogórki.Pomidory powodują u mnie wzmożony apetyt.Muszę z nimi ostrożnie.Natomiast ogórek, bez śmietany, cały w ręku do gryzienia - tak, to mój letni smak
u Alojka - nie "zazdraszczaj", nie musisz..Znajdź kogoś pomidorowego na swoim terenie i wcinaj dopóki trwa sezon!.Ja jeszcze na rynku mam taką panią pomidorową, która od ludzi (działkowiczów) skupuje pomidory, ale nie zawsze jest "pierwyj  sort" .
Ja Ci "zazdraszczam" tego, że niemal każdego dnia masz coś do pokazania.A ja te swoje druty grzeję i grzeję .Tygodnia trzeba, by coś nowego pokazać.Kamizelka jest moją dwudziestą ósmą pracą w tym roku..Były dwa drobiazgi - golfiki, takie szyjogrzeje. Czyli w najlepszym wypadku 4 ciuszki na miesiąc.Ale i tak trzeba sie starać, aby w tygodniu zdążyć.
Tulin - powinno być przez u- umlaut. MERHABA=cześć Jeszcze trochę i się nauczę tureckiego ! Masz prześliczne prace na swoim blogu.Bardzo lubię do Ciebie zaglądać.
Iwona -dobrze,że wyprowadziłaś mnie z błędu.Gdzieś tam w środku bardzo się niepokoiłam.Jak spamiętać 33 prace?Figura się zmienia.Moda się zmienia. Przy 33 bym się zgubiła Ale 4 szt . to pryszcz!.Co to dla Ciebie?! Siadasz, druty w rękę, robisz,kończysz, następna proszę, robisz, zszywasz ,następna proszę... i już!
Zgadzam się z Tobą w innych sprawach.Tak mało już przede mną,że chcę pozostać i uśmiechnięta i uśmiech niosąca.Kurcze! Strasznie z indiańska zabrzmiało.I jakoś tak sztucznie...
iw - " zatopiłam się" w Twoich "Widokach kojących", ale nie tylko.Pierworodny z wczasów w Tatrach dostarczył mi blisko 600 zdjęć. Mam się więc w co "wgapiać".
jdd -mam nadzieję, że niedługo znów coś do mnie wystukasz na klawiaturze. Dzięki za cieplutkie słowa. Buziaczki.
Aniu - masz taką oryginalną serwetkę!!!To pogrubienie jest celowe. Nie umiem czytać schematów, ale zbieram "perełki" dla krakowskiej siostry.Nie pogniewałabym się za namiary na schemat tej ostatniej... serdecznie Cie pozdrawiam.
Ula (anonimowa) - z radością mogę powiedzieć, że także Pani słowa były dla mnie balsamem.Życzę Pani wielu wspaniałych, radosnych chwil podczas odwiedzania mego i innych blogów.Pozdrawiam najserdeczniej.
 Rumiankowa polana -ściskam Cie i pozdrawiam.Oby następne dobre książki były w zasięgu Twoich oczu i rąk.
Laura -jesteś bardzo,bardzo kochana.Pancerzyk już sobie zamówiłam w wysyłkowej - hihihi...
Anna -pewnie właśnie tak było.Uśmiechem w każdą skwaszoną minkę!
Ela P. kai, Wanda - przysłowia są mądrością narodu.Wiele z nich ma do mnie do mnie zastosowanie.Wstaję prawą nogą i zdecydowanie odrzucam wszystkie much z nosa.
Dziękuję Wam za okazaną życzliwość, .troskę, za wszystkie życzliwe, ciepłe słowa.I gorąco Was pozdrawiam.
.
Posted by Picasa

środa, 28 lipca 2010

Pomidor - król lata

Czerwony.Okrągły.Soczysty.Smaczny.
Słońce w gębie!
Tak smaczne pomidory kupuję w RADUNIU - wiosce w pobliżu mego miasteczka.Jest tam od lat "gospodarstwo pomidorowe".Nie wiem, jak sie to fachowo nazywa.Ważne, że są tam najsmaczniejsze pomidory. Być może właściciele szklarni (namiotów?) i tam muszą dodawać jakieś środki chemiczne na wzrost .Nie wiem. Ale pomidory pozostają w smaku takie, jakby żadnej chemii nie widziały.Smakują jak z przydomowego ogródka..Smakują słońcem!!!Życzę Wam, abyście tak pyszne pomidory jedli przez cały pomidorowy sezon:)))
Pokazuje też zdjęcia mego ostatniego rękodzieła.Jest jeszcze w stanie realizacji.Ogromnie żałuję, że z trudem wyrabiam dziennie niewiele ponad 5 dag włóczki.A kiedy mam wychodne np.do lekarza, to nawet mniej.Po prostu (i bez wyjścia) ręce w pewnej chwili ustają i nawet bat nie pomoże.Dzieło to moje nosi roboczą nazwę KAMIZELKA  DLA  FACETA.

Odpowiedzi do komentarzy pod Bluzeczką bladą-blue:
Aniu - bardzo spodobał mi się Twój pomysł.Siostra powie, że brzydactwo - to już jej nic nie robię.Gdy powie, że piękna do kwadratu - to abcugiem trzaskam na drutach dwa następne sweterki...A postęp ma być arytmetyczny czy - lepiej - geometryczny?:))) Prawdę powiedziawszy już mam tajne plany:..
Barbaratoja - jak ktoś ślepy - to mu czasami pomoże szkło powiększające. Co ja się namęczyłam, aby rozszyfrować, co Ty trzymasz w ręku na swoim ogólnie dostępnym zdjęciu!I już wiem! A z lustrami to w ogóle trzeba uważać, choć przy moim obwodzie w biodrach można mówić, że jest mi ganz egal.
Janeczko - no niech no tylko spróbuje być niezadowolona! Będę tupać nogami! Ja w te robótki serce wkładam!
Marzanno -  kolor jak marzenie .W sumie i rudy i niebieski są "owszem,owszem", a pilnie potrzebny mi zielony, najlepiej miętowy.Jutro zrobię nalot na miejscowy sklep:)))
jdd - - nie kochanie, to nie jest tunika.Włóczka należy do takich lejących się.Wydłuża się w zależności od tego, w którą stronę pociągniesz.. Myślę, że jak moja siostra zostanie włożona do środka, bluzka ułoży sie dobrze.Ale czy jednocześnie moja siostra bedzie dobrze ułożona - gwarancji nie daję:)))
eve-jank - jesteś niesamowita. Rozbawiłaś mnie tymi sweterkami dla misiów do łez:)))

=========================================================================

  Jeszcze o pewnym smutnym blogu:
Wiem, że Tereska zlikwidowała post i komentarze pod nim, te najbardziej obrażliwe. Pod innym postem zachowała. .Wykasowała  za to moje komentarze, aby już nikt nie dawał mi wiary, ze pisałam z sercem na
 dłoni..Napisała nowy post, wprawdzie już nie tak obraźliwy, ale ociekający goryczą.Płacze, jest chora i nieszczęśliwa. Polskie przysłowie mówi "Kto sieje wiatr- zbiera burzę."Czas się z tego otrząsnąć, Teresko, i wyrzucić nagromadzony w sercu jad.On zatruwa Twoje życie.Musiałaś doznać wielu krzywd, skoro tak bardzo nie wierzysz teraz ludziom. Nie obawiaj się, nie będę więcej pisać komentarzy na Twoim blogu.Tym wpisem chcę zakończyć sprawę.Po dawnemu serdecznie, z głębi serca zapraszam Cię do siebie.

Dziękuję wszystkim osobom za okazane mi wsparcie lecz nie będę wymieniać w tym wypadku z imienia..Wasze słowa były mi bardzo potrzebne, ratowały przed zwątpieniem i goryczą.Jednocześnie utwierdziły mnie w przekonaniu co do tego, że powinnam wyciągnąć rękę do zgody - co niniejszym czynię.

I jeszcze chcę dodać, że nie opublikowałam komentarzy zawierających obraźliwe słowa pod adresem Tereski i grona jej kibiców.

poniedziałek, 26 lipca 2010

???

Jedna z blogowiczek wyrządziła mi ogromna krzywdę. Zostałam opluta i znieważona Jeśli ktoś przeczyta na Jej blogu moje komentarze, nie znajdzie tam cienia uszczypliwości,złośliwości, kąśliwości, czy co tam jeszcze mi zarzucono.
Jakim trzeba być człowiekiem, by coś takiego zrobić?
Bardzo mi przykro, Teresko, ze zamiast przyjaciółki  - zobaczyłaś we mnie jakiegoś urojonego wroga.

Bluzeczka blada-blue

No i już jest.A właściwi to jest od soboty.W niedzielę kończyłam przyszywanie rękawków. 30 dag niebieskiej Sonaty, druty nr 3.Niezbyt grube szydełko do wykończenie dekoltu.Wzór ażurowy od Marzanny.Nitek zostało może 2 m,ale od rudaska jest większa o rozmiar.Jasiek włożyłam do środka - i wzór wtedy lepiej widać.Generalnie jestem zadowolona, ale chciałabym aby i moja siostra była zadowolona!
Chcę napisać o czymś tak strasznym, jak lustro.Każdy w domu ma ich kilka. I ja też. Przywykłam do swego szerokiego obwodu, jestem jaka jestem i trudno. Czasem żartuję, że osoby mnie podobne są po to, by mocniej błyszczało piękno kobiet młodych i zgrabnych... Otóż chwilę temu spotkałam inne lustro u kogoś w domu i zaniemówiłam: o 1/3 szersza byłam niż w tych domowych lustrach. Rozpacz :D
Na imieninach się ani nie przejadłam, ani nie spiłam.Było czym, ale się pilnowałam,szczególnie z jedzeniem.Jednak ciasta nie mogłam sobie odmówić.Na imieninach nikt byle jakiego nie podaje, tylko same rarytaski,wiec jak mogłam sobie odmówić...
Tak o rączki obiecywałam dbać, a już w dniu pisania poprzedniego posta przytrzasnęłam sobie palec w oknach balkonowych.Mam balkon zabudowany przesuwanymi na styl japoński szybami. I tam wsadziłam palec. Jeszcze boli. Syna do Łukęcina nie mogłam pakować wtedy, kiedy planowałam, a dopiero w przeddzień wyjazdu. Nie lubię tak w ostatniej chwili.
                                            ===========================

Był zgodny chór - nie wyrzucać skarbów z synowskiej walizy.

Janeczko z Janeczkowa - nie wyrzuciłam, bo od pierwszego do ostatniego komentarza w tej sprawie zostałam postawiona pod ścianą .Nie dano mi wyboru. W tym roku zrobiłam 3 duże swetry z tych niechcianych, a w ubiegłym roku z małych nitek zółto-szaro-zielono-rdzawą tunikę dla wnusi. Na razie brak dalszych pomysłów.
Jolad6 - a ja myślałam, że to tylko u mnie takie czary-mary, te gwałtowne potrzeby po wyrzuceniu czegoś
Antonino -  pomysł z kapciami jest dobry, gorzej z zastosowaniem.Moje chłopy zdecydowanie odmówią noszenia (w ich przekonaniu) babskich kapci..Nieważne, że są ciepłe i łatwe do prania.Ale można by zrobić dla gości, bo u nas ciągle jest ten idiotyczny zwyczaj zdejmowania butów. Można się zagadać na ten temat, a i tak zdejmują.A teraz podłogi takie łatwe w utrzymaniu w czystości!
Barbaratoja - bardzo podoba mi się nazwa swetra- dziady.Nigdy się z tym nie spotkałam. Kiedyś w MAŁEJ DIANIE był cudny gruby sweter robiony od rękawa do rękawa.Prosiłam się, aby komuś zrobić.Nie znalazłam amatora.
Beato - jeszcze dwa lata temu mój mały synek dostawał białej gorączki, gdy ktoś nazwał go wujkiem lub stryjkiem.Dziś uśmiecha się subtelnie i gdyby miał wąsa - pewnie by go podkręcił..
Alicjo11 - upchałam te wszystkie włóczki do takiej dużej torby jak z TESCO i do raczej dużej jednorazówki.Życia mi zabraknie na wyrobienie wszystkiego, bo to co pokazałam, to były te niechciane nitki, które stanowią 1/4 (a może 1/3) pozostałych włóczek.
eve-jank - musiałabym jakoś odnaleźć się w małych formach, a ja tymczasem tylko swetry trzaskam jeden za drugim.Przedtem bywało tak, że raz w roku łapałam długi ciąg na szydełko, aż do totalnego zniszczenia palca wskazującego . I następował powrót do drutów. Miałam też takie szczęście, że na naszym pchlim targu trafiałam np.15 kłębuszków kordonku w różnych kolorach i juz różnej wielkości - razem za 2 zł. Ale się skończyło, bo śpioch ze mnie a to trzeba rano i tylko w czwartek...
Egunia - nie wydaje mi się bym znalazła dostatecznie dużo w miarę jednorodnej włóczki na pled.Może jestem za bardzo wybredna.Kiedy zaczynam planować, układać coś z tej niechcianej - okazuje się, że drugie tyle muszę dokupić.To znów kolor nieodpowiedni ( np.jest tam dobra gatunkowo żółta wełna - ale nikt nie chce żółtego!!!)... O rany! - chyba jednak mam plan!Brązowo-żółty i w gwiazdy od Antoniny...
Bietas -   i tu też myślałam, ze tylko ja tak mam: jeśli nitka ma około 20 cm to już nie podlega wyrzucaniu...
3nerida - popatrz jaka zgodna jestem: mówisz-masz! Siostra na SKYPE już rzuciła na niego okiem.
jdd - walizka, jak sama nazwa wskazuje, służy do przechowywania niechcianych, nawet brzydkich rzeczy i udawania, że ich tam nie ma. Mam koleżankę, która twierdzi, że jeśli rzecz nie była w użytku przez rok albo i dłużej, to można ją z czystym sumieniem wyrzucić.Jednakże i tu są wyjątki - nie wolno wyrzucać narzędzi..
No i przeżywała, kiedy chciałam wyrzucić maszynkę ręczną do mięsa...  A ja w zakamarkach trzymam jeszcze jedną (tylko jedną) panieńską sukienkę w paseczki...
Posted by Picasa

piątek, 23 lipca 2010

Walizka i nie tylko.

Mój trzynastoletni syn W.jedzie na tygodniowe rekolekcje do Domu Ojców Paulinów w Łukęcinie. To już w najbliższy poniedziałek.Razem z moim wnukiem O. Stryjek (czyli mój syn w.)jest  m ł o d s z y  od swego bratanka o pół roku. Oblicz, ile lat ma dziadko-tata. Fajne zadanie?Tak już jest w rodzinie mego męża.Na początku naszego małżeństwa odwiedzili nas kuzyni męża, kilku braci, wąsate chłopy dużo starsze ode mnie (od ślubnego też) i żartobliwie mówili do mnie  ciociu, bo wg pokrewieństwa faktycznie tak by trzeba było.
 Syn W . ma osobistą czarną walizkę, w której ja przechowuję moje czary-mary.
Nie tylko motki i kłębuszki , ale i dawno temu zrobioną na szydełku, nigdy nie przyszytą do innego materiału poduszeczkę.Nie mam jaśka o takich wymiarach,no i leży to sobie lat może 25 albo i więcej...Wyrzucić szkoda... A powinnam wyrzucić całą zawartość: -aniteks, to rozumiem, ale jak wyrzucić szlachetne  wełny i mohery, mieszanki lniane, zagubiony dwa lata temu moteczek SONATY? Jakoś nie mogę,bo na dodatek wiem, że jak to zrobię, to ta wyrzucona natychmiast  będzie potrzebna.Zatem na czas wyjazdu mego syna muszę skarby przesiedlić w nowe miejsce.

++++++++++++++++
Bluzeczka blada-blue jest bardzo zaawansowana.Jest tył, po godzinie pracy będzie cały przód.Potem tylko rękawki, zszywanie, szydełkiem dwa razy pod szyją i - fajrant! Nie pokazuję, bo od rudaska różni się tylko kolorem.
=========================
Bardzo uważam teraz na ręce, aby nie przedobrzyć, nie chcę już takiego bólu jak niedawno w nocy. Jednakże wczoraj miałam taki dzień, że nawet na 5 min się nie położyłam.A na wieczór nogi jak dwa balony.Butów bym nie założyła.Waga skoczyła od razu do góry na 137,2 kg.Nie sądzę, aby z przejedzenia...
Przejadać będę się w sobotę i w niedzielę, kolejno na imieninach Krystyny i Anny. Albo wezmę i się spiję.
A co?
##########################
Antosiu -ja już tak mam: jak coś robię to angażuję się całą sobą.Jak się lenie - to też pełną piersią.
Marzanno -chyba mogę Ci powiedzieć, że pokochałam SONATĘ. A ponieważ jest taka możliwość w miejscowym sklepie, to chyba zakupioną wcześniej KALINKĘ wymienię też na SONATĘ.
Casada - zgadzam się z Tobą, że SONATA nie ma takiego poślizgu jak wełna czy anilana..Ale też jest z niej zdecydowanie mniej pyłu - co polecam także uwadze pań chorych na astmę.
Aniu - nooooooo:)))))) Widzi mi się!
Janeczko -ręce bolały, przez "za dużo" i "za mocno".Zeszłam z szóstego biegu  na piąty bieg i jest dobrze.Wszędzie ważny jest umiar.
3nerido - ważne, że mogłaś pobyć z rodziną i to w takim słonecznym okresie. A od komarów broń mnie... W domu mam RAJD Skuteczny.
Lucynko -kolorek mnie zachwycił,a osoba zainteresowana o bluzce dalej nie ma pojęcia....
Anno- uwijam się, aż furczy...mój mąż,bo na nic nie mam czasu.Obiady są cokolwiek gwizdane, najprostsze.Na szczęście mam trochę wcześniej przygotowanych dań w zamrażarce.Jakaś taka trochę wredna się zrobiłam.Samoobrona czy co?
 Jolu (u Ajolka)- "ulubione" wyjaśniłam na Twoim blogu. Ale i Ty pracujesz pełną parą, nie zasypiasz  gruszek w popiele.
Ewo (eve-jank) - staram się.Bardzo mi zależy, by ze wszystkim się zmieścić w terminie, który ode mnie nie zależy. Blisko już, coraz bliżej....
Beato - moje psiapsiółki mówią, że teraz komputer je (przyjaciółki) zastępuje.W pewnym sensie tak jest.Aż cztery "moje dziewczyny" zajmują się na pełny etat wnukami. Inne są wyjechane. Tak się poskładało...
Antonino - tak, SONATA mnie na jakiś czas, na pewno na lato, urzekła. Babeczki twierdzą, że nosi się i pierze całkiem nieźle.Podziwiam Cię za tyle prac przy remoncie .
Kachazet - zadowolona jestem z rudzielca i nie da się tego ukryć. Ślubny znów nadłubał na działce porzeczek, ale 1 litr czarnych zjadłam do trzech posiłków (np.zamiast pomidora).Co popatrzę na Twoje zdjęcie ,Kasiu, to widzę pływaczkę wychodzącą z basenu .ZWYCIĘSKĄ  pływaczkę - całą w uśmiechach!
ZULU  - dziękuję za pochwały. Staram się jak mogę.Buziaczki! 
Iwono - dziękuję za miłe słowa.
Aniso - a Tobie dziękuję i za miłe słowa i za wyjaśnienia. Może następna - blada-blue, będzie bardziej w Twoim typie. Choć z drugiej strony  - przecież będzie ją nosić moja krakowska siostra! Byłam w Jaśminowym Zaciszu. Z tego co widziałam, - największe wrażenie zrobiły na mnie stokrotki. Pozostałe prace również pieściły moje oko.
Jolad6 - super komentarz! Dostajesz ode mnie specjalne wyróżnienie!!!
Anonimowy DD- mogłabyś już na stałe tak się u mnie podpisywać?  Ja wiem, że DD to gębusia cała w uśmiechach.Ale co Ci szkodzi? A ja przynajmniej bym Cię rozpoznawała. Dzięki za podpowiedź w sprawie kroju.Wyobraź sobie, że nie wiedziałam, iż kimonowy rękawek jest teraz najmodniejszy.Jakoś nie zwróciłam uwagi. Przegapiłam.
Solaris - bo rudaski już    takie są : ciepłe, pozytywne i " w ogóle" - cokolwiek miało by to znaczyć.



  

wtorek, 20 lipca 2010

Rudy "załatwiony"!!!


Cisza w nocy była taka głęboka, że aż usnąć nie mogłam. Żadnych psów, wrzasków, nawet komarów (mój przeterminowany RAJD ciągle skuteczny!).Cudnie było! Raczej "by było", bo jakbym nie ułożyła rąk, to i tak bolały...Nawet tabletki nasenne działać nie chciały...
No, ale o 12 godz.08 min. skończyłam rudą bluzkę.Dziś skończyłam, prawie w samo południe. I z tego, że skończyłam jestem okrutnie zadowolona.
Poszło 30 dag SONATY, ledwie starczyło nitek na zszywanie.Tak bardzo cudownie to mi się ta włóczka nie robiła, bo i rozdwajała się troszkę, i troszkę haczyła. Prawdą jest, że i ja nie jestem przyzwyczajona do włóczki bawełnianej.
=============================
eve-jank: no właśnie.Przy tym czemu mnie ma być lepiej niż innym blogowiczkom?
Ania: dziękuję za miłe słowa i życzenia.
Antosia: uradowałaś moje serce, że to nie tylko ja taka staroświecka (a może tylko nie lecąca za modą) i też gotujesz do co dobre dla Twojej rodzinki. I za miłe słowa robótkowe też dziękuję.Serdecznie.
Janeczka: bardzo dziękuję Ci ,że piszesz, zaglądasz, dopingujesz.I za pozdrowienia.
casada: no proszę - i Ty z nami kompotowcami.Fajnie! A moteczki, czy chcą, czy nie , muszą się szybko zamieniać w dzianinę.
Anonimowy DD: - miło, że do mnie trafiłaś, trafiaj częściej i nie obawiaj się traktowania mnie po imieniu, bez pani. Bardzo odpowiada mi taka blogowa bezpośredniość.
A papierówki (mam na działce) z porzeczkami wezmę pod uwagę, bo dawno temu tak pijałam, to czemuż by nie wrócić?
Marzanna - Ciebie będę chwalić po wszystkich odpustach:)))oczywiście za wzór. Link mnie zaprowadził i sobie popodziwiałam.Ale tak jakoś teraz mam, że nie bardzo sama chcę robić rzeczy drobne.Jakby mi było szkoda czasu.Może czuję, że mego bytowania nie za wiele, nie wiem. Spieszę się aby zrobić trochę ważnych rzeczy.
Antonino: dzięki za wszystkie sympatyczne słowa i za to, że piszesz, choć tego lata jesteś tak zapracowana. Mimo woli przypomina mi się "...bo jak ktoś komuś coś, to choć niewiele, ale zawsze..." Serdeczności.
 3nerida: -och, jak Cię dawno nie było! Gdzieś mi daleko przepadłaś!Tak często przedtem pisałaś. Gdzie się teraz podziewasz, wierna blogowiczko?!!!
Teresa: -  oj, piło się, piło.Po kilku szklaneczkach byłam, nie po jednej! A z suszonych owoców - tylko na wigilię.Sama robię susz w suszarce do grzybów. Mamy swoje bardzo smaczne śliwki - jak w ogóle są. Suszę także jabłka.Robię czipsy jabłkowe.
Zuleńko : jakieś te moje wakacje zrobiły się takie bardzo lilipucie.W zasadzie nie chcę narzekać, w końcu lubię to, co robię.A z robotą muszę się starać, bo" termin jest termin."
Kurczaku chwilowo bez swojej połówki : musisz mi dogłębnie wytłumaczyć, o co chodzi.Na razie na Twoim blogu nie znalazłam nic interesującego dla mnie. Musisz zaproponować coś, co by przyciągnęło moją uwagę.No dobra,sprawdziłam jeszcze raz.Ale to są prace Twojej dziewczyny! Choćbyś fajnych zdjęć trochę zamieścił, albo co...
                                                ==============================
Teraz mam do zrobienia kolorek blady-blue .Wiem, że rękawek kimonowy, że pod szyją na okrągło, no i że ma być choć trochę ażurku.
Ażurku będzie aż nadto.Okrągło przy szyi - to nie problem.Ale ja nie umiem kimona! Ewentualnie może być reglanowy. Który mi wygodniej.
Łups....
=======================================
Ps.Przed minutką do jednego z blogów napisałam komentarz.Po chwili otrzymałam informację, że został on zatrzymany jako spam, czy coś takiego.Czy to znaczy, że ktoś nie chce, abym pisała tam komentarze? 

sobota, 17 lipca 2010

Do roboty!!!

Ten wzór mam dzięki uprzejmości Marzanny (Popołudniowe robótki Marzanny).Z 10 dag SONATY wyszły prawie plecy.Mam 40 dag,więc nie boję się, że zabraknie. Rudy nie do końca wyszedł jak mój rudy. W każdym razie pokazuję wam, że moja laba się faktycznie skończyła.
A tu włóczka, która jest przede mną na najbliższe tygodnie.
Coś mi się tu dziwnego kolorowego dzieje , a jak chciałam tak do Marzanny to wyszła wielka lipa.
Ruda włóczka to jest ciąg dalszy tego, co teraz robię.Następna będzie błękitniutka. A potem się zobaczy.KALINKA jest złotawa a ELIAN klasik piaskowy.I prawdę powiedziawszy wszystko jest na wczoraj...
A tu rączki się buntują.Warzyw się dziś nakroiłam na sałatkę i do obiadu.
Mój ślubny przyniósł z działki po litrze porzeczek czerwonych i czarnych.Pojadłam.A z reszty (bardzo dużej reszty) ugotowałam kompot.Kto jeszcze dziś gotuje kompot?
A ja ugotowałam, taki mocny, esencjonalny,nie bardzo słodki.Niebo w gębie w porównaniu z tymi kupnymi niby super dobrymi sokami.I na dodatek wyszło go całkiem sporo.Oboje z mężem pijemy ze smakiem. Broń Boże synowie! Takie smaki to już nie na ich podniebienie!
Włóczka jest.Druty są.Do roboty! Trzeba znów grzać druty do białości... Posted by Picasa

piątek, 16 lipca 2010

Rozdawajka do 31 lipca

rozdawajka u Iwony.
Ładnie to mi nie wyszło - pierwszy raz w życiu 
-zapisałam sie na rozdawajkę
-i zrobiłam to coś z linkiem,
- i fotografię też przeniosłam.
- a podpatrzyłam u Antosi (Hobby Antosi) 

czwartek, 15 lipca 2010

Melanż i paseczki.

Pokazuję dziś moje najnowsze dziecko.Na pierwszym , tym u góry, zdjęciu usiłowałam pokazać, jak przyszywam ściągacz do swetra.Do tej pory nigdy mi się to nie udawało.Te zdjęcia są najlepsze z dotychczasowych.Być może jest to popularne wśród dziejących na drutach, ale ja sama wpadłam na ten pomysł i nigdy nie spotkałam go w żadnej sweterkowej gazetce. Rzecz polega na dwukrotnym wkłuwaniu igły w to samo oczko.Będąc w oczku drugim cofamy się do pierwszego.Zupełnie nie umiem tego słownie wyjaśnić.Po ukończeniu wygląda to tak, jakby był jeden rządek oczek lewych.
Sweterek jest całkowicie mojego pomysłu. Poszło ok.25 dag włóczki cieniowanej i ok. 10 dag nici granatowych..Robiłam go z wiarą, że wróci normalna w Polsce pogoda.Nie zdradzę dla kogo jest przeznaczony.Jeśli się wszystko uda - mam nadzieję na zdjęcia "z wkładką mięsną".Przypuszczam, że nie wszystko może być po mojej myśli.Powiem wprost - powinien być o 4 cm szerszy.Tzn.2 cm z tyły i 2 cm z przodu.Niby niewiele...I do tego właścicielka będzie sama musiała kupić 7 guzików.
A ONA jeszcze nie wie, że ten sweterek dla niej

=================
Ps. Właśnie wróciłam ze sklepu.Mam rudą SONATĘ, piaskowy ELIAN klasik i ni to piaskową ni to złotawą KALINKĘ. Miałam z niej nie robić, ale nic ciekawszego nie było z umiarkowanie cienkich włóczek Na pierwszy ogień idzie ruda.Tak myslę. Jak zrobię próbkę, to  wszystko będzie jasne..Posted by Picasa

środa, 14 lipca 2010

Upał.

Miałam napisać o tym, że upał, że głowa boli, ręce spuchnięte z rana a nogi z wieczora, że komary,posucha w kontaktach towarzyskich i już nie wiem, co jeszcze. Ale wy to wszystko znacie.
Pokazuję zatem drzewo z ogrodu w Przelewicach.
Nie wiem, jak się nazywa.Nigdy nie byłam w Przelewicach.Mój najmłodszy syn zrobił to zdjęcie w ubiegłym roku.
I całkiem fajnie by było posiedzieć pod takim drzewem zakładając, że w pobliżu nie ma latająco-kłujących. I nie ma wrzeszczących ...STOP!!!
W sąsiednim bloku mieszka kilkoro dzieci wychowywanych na jedno kopyto.Część każdego z naszych bloków ma przed wejściem do klatki trawnik, ale 1/4 ma - niestety - parking No i te dzieciaki to takie bardziej parkingowo-betonowe są. Raz jest ich tylko troje, a w porywach bywa siedmioro.Chyba. Dzieci są pilnowane z okna i nie wolno im iść na trawę, tylko muszą być bezpośrednio pod jedną, pierwszą klatką.Więc dzieci bawiły się w chowanego między samochodami. Na szczęście ktoś tę zabawę ukrócił. W bloku są delikatesy, samochody dostawcze do sklepu i inne na zakupy.Ale to było kilka lat temu.Do nieszczęścia nie doszło.Pojęcia nie mam, jak te dzieci wytrzymują przez tyle lat na tym kawałku betonu.Teraz większość z nich ma około 13 lat.Na trawie pod drzewami dziewczynki bawią swoje lalki.Ale nie TE dziewczynki . Chłopcy niedaleko grają w kosza, jeżdżą po specjalnych alejkach rowerami - ale nie CI chłopcy. Grupka tych dzieciaków cały czas jest w ruchu i w krzyku.Ganiają i przeraźliwie wrzeszczą. Tak jest mniej więcej od 10 rano do 9,30 wieczorem.. Niedługo dorosną i pewnie swoje dzieci też będą wychowywać w takim betonowym reżimie.Ale na razie to bardzo mi tych dzieci szkoda. Moje miasteczko ma jezioro, dwie plaże i trzecią "dziką". Ma fajne miejsca na spacery, blisko i bezpiecznie.Ma także już zupełnie pod nosem skwerki z zacienionymi miejscami pod drzewami.I blisko ławeczki - jeśli już trzeba patrzeć bez końca na dzieci.Można pić mrożoną herbatę i mieć je na oku.Czy to musi być na betonie???

A robótkowo to u mnie całkiem dobrze.Właśnie robię główki do rękawków.Potem już tylko coś wokół szyi. I można będzie pozszywać
Natomiast książka o której ostatnio pisałam "Dzieci Apokalipsy" jest nie dla mnie.Męczę ją zamiast czytać.Nie wciąga.Jest przy tym bardzo wulgarna.
Chyba się wezmę za politykę po wypowiedziach garniturowych panów - wypowiedziach z ostatnich 2 dni. Temperatura taka wysoka, a oni jeszcze bardziej ciśnienie podnoszą .brzydkie słowa same się na usta cisną!.Posted by Picasa

niedziela, 11 lipca 2010

Niedżwiedzie łapy na modelce


To wszystko juz było - ale bez modelki.
Teraz sweterek na mojej kochanej wnusi.


Usiłuję jeszcze coś dodać.
Na początku był upał..Razem z nim do Polski zjechał  drugi syn z rodziną.Wkrótce potem przyjechał ze swoimi babeczkami do nas.Czas gwałtownie przyspieszył.O blogowaniu i czytaniu nawet mowy być nie mogło.Wrzuciłam tylko piąty bieg na druty, bo chciałam skończyć dla synowej kremowy ażurek.
Przyjechali - pojechali.
A ja z wolna moszczę się w starych koleinach.Nadrabiam zaległości w blogowaniu (- opornie,bo syn ten niby mały też chce siedzieć przy komp.,a Internet raz jest, to znów go nie ma - loteria!), na drutach (mam jedną pilną robótkę już zaawansowaną, jeszcze dwie obok - nie wymyślone!) i w obijaniu się koncertowym, bo w tym roku nie ma zapraw na zimę!
A przede mną leży książka, autor Indra Sinha, tytuł:"Dzieci Apokalipsy".Ponoć książka nie na wakacje.
Żal, że do tej pory nie zrobiłam filcowanej torebeczki na ramię.Może nadrobię to wczesną wiosną przyszłego roku - jeśli dożyję. Boję się, że już mi się zaczęła tzw.stopa cukrzycowa, a z diabetyczką mam spotkanie  29 lipca..No to się wyspowiadałam... 

piątek, 9 lipca 2010

Kremowa - ażurowa dla synowej

...delikatna i chyba elegancka bluzeczka na lato. Niestety, nie jest z bawełny. Usiłuję wyrobić stare zapasy włóczki. Z uwagi na to, ze rozporeczki po bokach troszkę się rozchylały zostały dodane jeszcze dwa guziczki na biodrach.I wydaje mi się, ze z guziczkami jest zdecydowanie lepiej.

Długo, bo pewnie ze dwa tygodnie robiłam tę bluzkę, i nawet nie wszystko o niej pamiętam:
- 10 dag KOTKA z zielonymi i niebieskimi nitkami ledwie starczyło na baskinkę, niby-mankieciki przy rękawach i niewielkie paseczki na ramionach.
- korpus i reszta rękawków z włóczki tureckiej - nazwy nie pomnę, a ktoś z domowników wyrzucił banderolę jako niepotrzebny śmieć - poszło jej ok. 18 dag
- włóczki różniły się grubością, mimo tego cały czas druty nr 3
- baskinkę robiłam w poprzek, a pózniej nabierałam oczka tak, aby pasowało mi i do wzoru i do wymiarów synowej
- przy rękawkach robiłam mankiecik zwyczajnie, na wysokość, tyle ze przy zmianie nici dodałam co dziesiąte oczko
- zrobiłam tez sznureczek wg kursiku "U Antoniny" - z 2 nitek, tj i z Kotka i z wł.tureckiej
- wzór ażurowy wzięłam z polskiego wydania zeszytu Burdy, który to zeszyt pokazywałam we wcześniejszych postach, natomiast fason jest w całości "mój"
====================
Jestem niezadowolona z długości rękawka: powinien być albo dłuższy, a lepiej krótszy o ok. 3 cm.
==========
Serdecznie dziękuję Janeczce, Basi, jo_an44, Zuli, Eli P., Kai, Małej Gosi, Antoninie, Lucynie, Casado, Evie, i Antosi za przepiękne  życzenia.
Przez rok zdążyłam zapomnieć, jak to  miło je otrzymywać!
Dziękuje Wam bardzo serdecznie, KOCHANE  DZIEWCZĘTA!!! Posted by Picasa

czwartek, 8 lipca 2010

Życzenia specjalne.

Wszystkim moim imienniczkom
Elzbietom, Eluniom, Elzbietkom,Bietkom, Elom, Elzom, Eluńkom a nawet Elkom (a moze im w szczególnosci),
zyczę imieninowo samych cudowności, wspaniałości, radości,
bogatego zycia,odrobiny szaleństwa,faceta z fantazją (kawalerską), dzieci mądrych,zaradnych i uczciwych
i miłosci, która wszystko to scali, ubarwi, opromieni,
a my , Ele, bedziemy szczęśliwe i dumne.
I juz.
Posted by Picasa