Obserwatorzy

sobota, 13 sierpnia 2011

Czarny KOTEK - dosłownie i jako włóczka.

   A po mojej stronie nieba tylko  chmury i tylko wiatr, który je gna.
   Może jeszcze odrobina ciepłych wspomnień o minionych dniach.
   Może jeszcze jakieś nostalgiczne spojrzenie wstecz
   Jakiś letni drobiazg, pamiątkowa rzecz,
   Jakiś zapomniany uśmiech albo śpiew
   I już nic więcej,
   Już puste ręce...

 Może nie takie do końca puste...Mam przecież druty - ciągle rozgrzane do białości. Ale nie bardzo mi się chce uśmiechać. Pewnie to brak słońca. Stivi ma następny sweter, trzeci. Ale skoro pierwszy jest kompletnie zniszczony... No cóż? Mąż poszedł sam do sklepu i przyniósł następną czarną włóczkę na sweter dla niego. Dalej jest to KOTEK.I już zaczęłam następny czarny - teraz ze ściągaczem na dole - zgodnie z życzeniem syna. Zdjęcia tego skończonego będą w późniejszym terminie:)

Skoro mowa o czarnym Kotku włóczce, to może jeszcze rzut oka na czarnego kota z Islandii.




26 komentarzy:

  1. A co On z tymi swetrami wyprawia??? Ja mam swetry po kilkanaście lat i nic się im nie dzieje, no chyba że wyrosnę w poprzek:)))
    Uśmiechaj się , uśmiechaj, bo masz taki miły uśmiech.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie uśmiechnij się, to nic, że nie ma słońca na niebie (chociaż dzisiaj u mnie jest) masz słońce w sercu i piękny uśmiech na twarzy:))) Czarna włóczka to najgorsze co może się przytrafić:)szczególnie jeszcze jak jest jakiś wzorek... Pozdrawiam Cię cieplutko!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Najważniejsze...co tam z nogą synka? Lepiej? Oby!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Anabell
    Mój mąż też ma swetry na lata. A syn zamkiem od kurtki poszarpał cały przód.Powinnam przenicować sweter. Ale prucie czarnych szwów z moimi oczami - koszmar. Wolę zrobić nowy, a ten niech dobije w robocie.
    Na uśmiech trzeba deczko poczekać.Chyba mnie te rozstania tak zasmęciły na amen. No i totalny brak słońca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Guga
    Z nogą syna zdecydowanie lepiej. Otarcie paliczka czy coś takiego. Chodzi po domu nawet bez skarpety, bo boli. Ale opuchlizna już mniejsza.
    Robię z tej czarnej włóczki, bo jesienią pewnie nie dam rady. Po za tym nie mam śladu zamówień, nawet od sióstr. Coś wymyślę. Nie będę siedzieć z pustymi łapkami, o, na pewno nie!

    OdpowiedzUsuń
  6. No to ostatnie zdanie w odpowiedzi dla Gugi już mi Ciebie przypomina:))))
    Kot fajny ma białe skarpetki:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. A i przepraszam że nie odpisywałam nic w sprawie kul, ale nie ma wyjścia jak tylko pożyczyć lub kupić.Wiem bo były mi potrzebne przez prawie pół roku.Miałam pożyczone.Więc co to za rada?

    OdpowiedzUsuń
  8. miły kotek,ten żywy,a włóczka kotek też fajna

    OdpowiedzUsuń
  9. Juta
    Dzięki za odwiedziny!
    Młodemu idzie na lepsze, posiłkował się moją laską. Jeszcze z tydzień i będzie wychodzi. Ponieważ nie może grać w piłkę - ogląda mecze lub gra na komp. w takie "kopane" gry. Normalnie jest bramkarzem u ministrantów - a tu taka klapa! Wszystko się stało podczas meczu. Już widać, że będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dorkamik rus
    Kot całkiem obcy i fotka przypadkowa. Cóż to szkodzi? I tak jest ładny.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ela uśmiechaj się mimo przeciwności losu. U mnie nawet dziś słoneczko świeci. Kotek śliczny.Powodzenia w robieniu nowego swetra dla syna-pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. podziwiam za wytrwałość w tej czerni, podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Też podziwiam te czernie, ja nie lubię i muszę mieć wyjątkowe natchnienie, żeby z czarnej włóczki coś zrobić. Synowi szybkiego powrotu do zdrowia życzę,siedzenie w domu w czasie wakacji to masakra - wiem, bo przerabiałam. Buziaki dla Ciebie i serdeczności dla rodzinki.

    PS. Kot islandzki fajny, wczoraj "spotkałam się" z podobnym jadąc samochodem...łapki mi się po tym jeszcze długo trzęsły...

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozumiem że Czujesz jak Cię z Gugą ciągniemy za uszy z "doła"?:))))Każda za jedno ucho.
    Życzę słonka i uśmiechu:)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Ewuniu
    Może przez to czarne tak mi naszło!Nienawidzę takiego smęcenia, ale mnie trzyma i trzyma! Sweter "grzeję" na najwyższym biegu - chociaż nigdzie mi się aż tak bardzo nie spieszy i nie to, żeby Stivi już tak kompletnie nie miał co na grzbiet nałożyć...:)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Joluś
    - obiecuję - na długi (mam nadzieję) czas to będzie ostatni czarny!
    Dzięki, że tu byłaś!

    OdpowiedzUsuń
  17. Kasiuniu
    To znaczy, że było ostro po hamulcach?Wow!Szkoda i ciebie i zwierzaczka...:)
    Och! To my się z niezadowolonym synem męczymy rozpuszczając go niemożebnie.Szkoda gadać!

    OdpowiedzUsuń
  18. Jutko Kochana
    Czuję, oj, czuję. Uszy bolą bo waga raczej ciężka - tego cholerstwa co mnie dopadło.
    Jako ciekawostkę to napiszę:
    Biorę leki antydepresyjne i w dzień się trzymam, jest prawie dobrze. A w nocy - niekontrolowana fontanna i to w głos - z nieznanych powodów. Sny prawie jako scenariusze do filmów co to ich nazwy nawet napisać nie potrafię. Okropność!

    OdpowiedzUsuń
  19. Im częściej zaglądam na takie blogi, jak Twój, tym chętniej przypominam sobie o takich przyjemnych zajęciach jak szydełkowanie i roboty na drugach.
    Jak już wykończę część techniczną remontu, może znajdę znów przyjemność w robótkach :)
    Pozdrawiam, wiedzę, że dusza Twa coraz bardziej poetyczna się robi :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kotek przecudny - uwielbiam koty a ten ze zdjęcia wcale nie taki czarny-ma przecież białe skarpetki-może przez Ciebie wydziergane :)
    ps. dziękuję za wizytę

    OdpowiedzUsuń
  21. Iw
    Remonty mają to do siebie, że się jednak kiedyś kończą - a potem jest tak PIĘKNIE !
    Spieszę się z tymi czarnościami, żeby nie zostać z nimi na ciemną jesień.

    OdpowiedzUsuń
  22. MOje Brzydactwa
    Nazwę to żeś sobie wymyśliła ...okropną!
    Mam nadzieję, że w którymś momencie dojrzejesz do zmiany:)))
    Dziękuję za sympatyczne komentarze!

    OdpowiedzUsuń
  23. Szybkiego powrotu do zdrowia dla syna, a Ty Elu kończ te czarne swetry i następny jakiś żółty jak słoneczko udziergaj, to Ci się humor poprawi :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  24. Zula
    Kochanieńka - chyba rozgryzłam co jest grane - jak się katuję brakiem cukru, słodkości, ciasta itp - od razu mam totalnego doła.
    Wystarczy kostka czekolady...
    Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  25. Kot jakiś lekko skołowany ;) Ale spore bydle.Brak słońca- brak serotoniny -trzeba się na siłę uśmiechać i mózg sobie przypomni o radości :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Malaala
    Dzięki. Zapamiętałam. I uśmiecham się do Ciebie bez wysiłku!

    OdpowiedzUsuń