Obserwatorzy

sobota, 28 maja 2011

Utonęłam na innym blogu.

   Czy uwierzycie, że mnie nie ma? Utonęłam na moim drugim blogu i nie mam czasu robić na drutach. Nie ma mnie tutaj , ale jestem -tu.  Wszystko zależy od tego, czy macie dużo czasu i czy lubicie takie klimaty. To moje cóś już powinno się kończyć, a się nadspodziewanie rozwija i już nie panuję nad tym, co robią i mówią osoby...

Oczywiście, że na ten blog jeszcze wrócę. Dziś wpadłam na chwilę do Antoniny, poskarżyłam się, że zginęli mi obserwatorzy, wracam na blog - i obserwatorzy wraz ze mną!

Dziękuję za przemiłe komentarze.Zawsze ich głodna jestem, chyba jak każda blogger-ka. I już mnie nie ma!

poniedziałek, 23 maja 2011

Wiatraki w drodze ze Szczecina










Tak sobie dziś wracałam ze Szczecina.
Z okna jadącego samochodu zrobiłam trochę zdjęć wiatrakowej fermy.
Szkoda, że szybki nie były krystalicznie czyste...:)
Gorący dzień i w upale - takiemu grubasowi jak ja, to raczej kiepsko.
Przecież jestem w domu.

Bardzo radują mnie Wasze komentarze. Bardzo, bardzo, bardzo!
Wybaczcie, proszę, że ostatnio sama zbyt mało piszę u Was.
Mam nadzieję, że się bardziej postaram, bo chwilowo już nie będzie wyjazdów, rozjazdów i innych nieprzewidzianych.

Posted by Picasa

czwartek, 19 maja 2011

Lenię się!




Takie właśnie piękne róże dostałam od mojej szwagierki.
 




A to książki, które ostatnio przeczytałam.
Jak widać - totalnie się lenię.
Coś tam dłubię na drutach, jednak nie mam czym się pochwalić.
Chyłkiem-boczkiem przemykam po blogach, patrząc zazdrosnym okiem na Wasze prace.
Może się wypaliłam?

Piszcie, proszę, że jeszcze do mnie zaglądacie i pamiętacie.
A wszystkich pozdrawiam serdecznie i  majowo !!!
 Posted by Picasa

poniedziałek, 16 maja 2011

276.

Moje miasteczko znów w deszczu, ale jednocześnie świeciło słońce, choć tego specjalnie nie widać. Za to dość wyraźnie widać zacinający deszcz.Widoki z okna mam niespecjalne, nie bardzo jest się czym chwalić.








Ale piszę, bo
dziękuję za Wasze wyjątkowe wsparcie!
Czułam je, było mi bardzo potrzebne, chyba nigdy tak wyraźnie nie doświadczyłam Waszych głaskań, przytulań, serdeczności.
Obok komentarzy popłynęły do mnie także maile -
- za nie podziękowania i dodatkowe buziaki.
Bardzo jestem Wam wdzięczna, że jesteście i podnosicie mnie na duchu.Teraz już musi być dobrze! 
Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!



Mandacik już zapłacony i niech odejdzie w zapomnienie .
 Ku przestrodze było? Było! 
I wystarczy.  
 Posted by Picasa

sobota, 14 maja 2011

Post 275.

    
    Dochodzę do siebie po przejściach z Boggerem, pewnie nie ja jedna.Łobuz ukradła bardzo ważny dla mnie tekst, który miałam zapisany w kopiach roboczych. Z całą pewnością był zapisany. Zastanawiam się, czy jest jakaś możliwość odzyskania tego materiału....
   Powstaje dalszy ciąg tuniki dla mojej siostry, ale na razie nie mam co pokazać.




 A to mój ostatni komentarz z poprzedniego postu.
Nie każdemu będzie się chciało wracać, 
a ja jestem Wam winna i to podziękowanie i to wyjaśnienie. 

"Kochane moje wszystkie Czytelniczki!

Byłam tu i pisałam zaraz po powrocie ze Szczecina, ale zeżarło mój komentarz, choć przez kilkanaście godzin był widoczny.

Sprawa wygląda tak - w tym roku kończę 60 lat i co za tym idzie straciłam możliwość pewnej b.ważnej dla mnie operacji. W trakcie tego ostatniego wyjazdu dano mi jeszcze jedną szansę, ale na operację będę czekać 2 lata...Moje wyniki nie mogą się w tym czasie znacząco pogorszyć...

Dziękuję, że byłyście ze mną i podtrzymywałyście mnie na duchu. Dziękuję za każdą przyjazną myśl, za nawet najmniejszą garsteczkę pozytywnej energii, za słowa otuchy i słodkie komentarze. Do wyjaśnienia sprawy trzęsłam się jak galareta, a nawet już po powrocie do domu długo dochodziłam do siebie.

 W każdym razie 11 maja przeżyłam prawdziwy horror, o którym może kiedyś opowiem od strony humorystycznej. W efekcie mam jeszcze do zapłacenia mandat za brak biletu parkingowego. Do tej pory żyłam w przekonaniu, że osoby z niebieską plakietką o inwalidztwie za parking nie płacą...Jeśli ktoś to przeczyta, kto na bank wie, że mam rację - proszę o słówko w komentarzach, bo z nieznanych powodów nie mogę się dobrać do swojej poczty".
 

środa, 11 maja 2011

Na islandzkim szlaku

Na tym zdjęciu na drugim planie jest koń z cudną dwukolorową grzywą. czy ktoś to widzi?
To pytanie dodałam o 13.10.

Nie ma

sweterków. Za to są islandzkie koniki.Tam gdzie autko już jechać nie ma po czym, bo drogi nikt nie zbudował...


I żeby nikt nie mówił, że na Islandii drzew nie ma!


Jedni sobie wojażują a ja siedzę dużo w domu.
Dziś jednak przede mną znów jazda do rozkopanego Szczecina..
Upraszam o trzymanie kciuków w bardzo dla mnie ważnej sprawie - życia lub śmierci, prawie bez przesady... - co jest tym bardziej smutne.

Zastój sweterkowy trwa. Ale nawet ja widzę, że trwa przydługo i w związku z tym publicznie przyrzekam poprawę od jutra.

Tymczasem jeszcze zapraszam na mój drugi blog, gdzie się wyżywam klawiszowo (kiedyś napisałabym coś o piórze lub długopisie) . A teraz tylko podam adres dla leniwych (hihihi) - czytania już jest sporo, bo strzeliłam piaty odcinek a po wydrukowaniu mam tego 20 stron (łącznie).
http://czas-i-ja.blogspot.com


Posted by Picasa

wtorek, 10 maja 2011

Pilne wezwanie

http://pimposhka.blogspot.com

To jest bardzo ważny adres. Jeśli masz dwie minuty czasu i dobre serce - zajrzyj tam zaraz i przeczytaj .
Cały czas wokół Ciebie i Ciebie są ludzie, którzy już nie mają siły wołać o pomoc, a bez Ciebie - nigdy jej nie odzyskają. Przeczytaj i pomóż tak, jak potrafisz. Proszę.

niedziela, 8 maja 2011

Na wojażach

     Byłam w Szczecinie. Wczoraj. Najpierw pozałatwiałam przymusowe sprawy i o tym nie ma co pisać.
    A potem byłam w gościach. Pomijam "gościowe" poczęstunki, ale z wyjątkiem kawy.
     Zostałam poczęstowana kawą inną niż wszystkie. Dla Was to pewnie pryszcz.  Ale ja taką kawę piłam pierwszy raz. Była bardzo mocna a na wierzchu miała pierzynkę puchową z mleka i to z "esem-floresem".Super kawa w super towarzystwie. Przy okazji naoglądałam się cudnych obrazów, brak mi słów na wypowiedzenie moich emocji. Powrót do domu był zbyt szybki,a mój kręgosłup został totalnie zmaltretowany. Ale jeszcze żyję.
    Szczecin jest straszliwie rozkopany a kierowca zbyt nerwowy, już się rozglądałam za zastępstwem, bo jeszcze czekają mnie dalsze wojaże.Niestety, innego kierowcy nie znalazłam.Boję się, aby jakiś genialny myśliciel wcześniej nie zaorał całego Szczecina i to teraz, kiedy los przymusowo mnie do niego na jakiś czas przypisał.

    Życzliwym osobom przypominam się z moją grafomańską produkcją na blogu "Myślę sobie..."http://czas-i-ja.blogspot.com/  Można tam stracić kilka minut czytając o czasach dawno minionych a mocno poplątanych. Na razie zaplątuję je coraz bardziej. I zmyślam ile pary we mnie.Odcinek czwarty jest już mocno zaawansowany, wszystko zależy od tego, jak długo jutro będę miała dostęp do komputera. Dziś padam ze zmęczenia, ale może jutro uda mi się opublikować?
    Jednak niektóre fakty są prawdziwe, najprawdziwsze, a ja nie wiem jak to podkreślić, uwypuklić.Może ktoś mi podpowie, jak to się fachowo powinno robić?Serdecznie proszę.. Jestem zainteresowana wszystkimi krytycznymi uwagami., są  dala mnie niezwykle cenne. Pierwszy raz odważyłam  się pokazać coś z mojej pisaniny, do tej pory nawet najbliżsi nie czytali nic z moich papierowo - długopisowych igraszek.
    Nie ukrywam, że Wasze życzliwe wsparcie tez mi jest potrzebne - jeśli moja pisanina warta jest takiego wsparcia.


    Kiedy ktoś znów zaprosi mnie na taką świetną kawę? Siostrzyczko - dziękuję!

Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze, za to, że piszecie maila,za to , że tyle sympatii jest w waszych słowach. Gorąco, mocno, nieustająco - dziękuję z całego serca!!

poniedziałek, 2 maja 2011

Podziękowanie

   
Bardzo, bardzo, bardzo
dziękuję Wam wszystkim za przesympatyczne życzenia, za pamięć, za to, że jesteście
i czasem do mnie zaglądacie, nawet czytacie.

Z radością zauważam, ze od czasu do czasu przybywa nowy obserwator 
- uprzejmie proszę się rozgościć.

Niestety - nie mam nowych robótek do pokazania.
W święta przestałam robić i trwam w tym marazmie do tej pory. 

Za to ośmieliłam się  na blogu "Myślę sobie..." napisać coś, już dwa odcinki.Jeszcze trzeci będzie taki nudnawy, potem powinno się poprawić.

Tymczasem waruję jak pies - ale przed komputerem - w oczekiwaniu na bardzo ważny mail - a on nie nadchodzi. Nivejko kochana  - jest aż tak źle????

Cudnej wiosny wszystkim życzę, rozkwieconej, rozśpiewanej ptakami, ciepłej i pachnącej!
Radości każdego dnia!