Obserwatorzy

czwartek, 28 lipca 2011

Czarny sweter dla syna

Właśnie już od tygodnia jest ukończony a nie pokazałam go Wam jeszcze. Tymczasem już następny jest zaawansowany. Zatem zdjęcia tego zrobionego. Czerń - jak to czerń, wredna do sfotografowania. Wszystkie zdjęcia rozjaśniłam bardzo, aby było widać wzór geometryczny.Inny jest na korpusie a inny na rękawach.




 Ręczna robota na drutach.







Oglądając zdjęcia ma się wrażenie, że góra jest nazbyt szeroka, jakby "bufiata". Ale to tylko złudzenie. Choć syn a tak mało w domu, że jeszcze nie przymierzył, ale widziałam na moim ślubnym osobistym. I jest OK.

Dla wszystkich osób, które mają już kłopoty z oczami - polecam robienie latem z czarnej włóczki.Jest długo dobre światło dzienne i można "machnąć" całkiem spory kawałek za jednym przysiadem.

Kto może - niech mi wybaczy, że prawie nie pisze komentarzy. Obiecuję, że to się zmieni, choć nie wiem kiedy. Może do końca wakacji prawie mnie nie będzie u Was. Mam tak minimalny dostęp do komputera, że ciągle muszę wybierać, co pilniejsze. I serce mnie boli, bo dostałam prawie 250 zdjęć z Niemiec, a nie ma kiedy ich obejrzeć nawet! A co dopiero pokazać Wam cuda i dziwy okiem aparatu! I zaległe zdjęcia z Islandii tez czekają... Pewnie trzeba będzie zimą po kilka sztuk - dla wspomnienia lata...


Ciepluśko i serdecznie pozdrawiam i buziaki rozdzielam całkiem nieskąpo.

poniedziałek, 25 lipca 2011

środa, 20 lipca 2011

No to koniec!


Nie mogę ich przestać lubić. Wy też? 

Zainteresowanych informuję, że właśnie ukończyłam 
część I opowieści obyczajowej pt.
"Na końcu Kasztanowej Drogi".
Można ją sobie poczytać 

A ponadto robię na drutach korzystając ze słońca, bo materia jest strasznie czarna - włóczka - znaczy się.
Pewnie przez tydzień będę wędrować po Waszych blogach Zaległości mam ogromne! Wręcz niebotyczne!
A ponadto nic się u mnie nie dzieje.
I jeszcze zdjęć dużo mam, ale nie obrobionych, cudnych takich!
Zdradzę - fordy islandzkie.
Pokażę Wam kilka przy okazji innej melodii. 
Zawsze można chwilę posłuchać czytając posta.
Buziaki dla wszystkich, co tu zaglądają - a co, nie będę skąpa!

niedziela, 17 lipca 2011

Dwa tygodnie lipca - minęly...:(((

 Tak ostatnio u mnie wspomnieniowo.

"Wesoła myśl
Swobodna dłoń"
to strój to życie górala!"


Dawno mnie nie było...Dawno, dawno.
Wakacje dostałam niespodziewanie, druty do mnie wróciły,
pokazywałam na FB moją ostatnią robótkę - czarną jak skrzydła kruka.
Syn będzie miał nowy sweter. 
================
Ze spraw zaległych - jak z kronikarskiego obowiązku melduję, że odwiedziła mnie Ania Śmi,
znana niektórym z FB. Nie mam zdjęć. Żałuję. A było co pokazywać, bo przyjechała z dwoma facetami - mężem i synem. Sama filigranowa i drobniusieńka, a mężczyźni z zawrotnym poczuciem humoru! Trzask - prask i była godzina druga w nocy!
Zatem jeszcze piłyśmy kawę drugiego dnia -
- ale prawda jest taka, że zostałyśmy zdominowane przez czterech chłopów - ot, co!
 A poniżej upominki przywiezione przez Anię. Było jeszcze szkło, ale tego już nie pokażę.



Ten maleńki motylek niesamowicie mnie urzekł.
Jeszcze nie mam pojecie, co z nim zrobię, ale musi to być jakieś znaczące "coś".
 ==============================

Potem były przygotowania do imprezki. Goście rewelacyjnie dopisali. 
Miałam nawet Kogoś ważnego z Walii!
Poniżej dwa ciasta przed ostatecznym wykończeniem.



Było także mięsko.






Zakwitły dla mnie wszystkie amarylisy!




Dostałam także obraz. Ten w jasnych ramach.


Pozdrawiam Was bardzo serdecznie! 
Dziękuję za przesympatyczne komentarze. 

Wracam do żywych!