Obserwatorzy

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Z szarogołąbkowej SONATY


W sobotę skończyłam dla mojej K.szarogołąbkową bluzeczkę z SONATY.Ale nie zrobiłam zdjęcia.Wstawię je i wtedy opublikuję posta.

Bardzo się dziś namęczyłam szukając odpowiedniego modelu na kamizelkę z włóczki od Małgosi.Szukałam w Internecie.I w gazetkach sweterkowych.Znów  w Internecie. Przejrzałam kolekcję Antoniny, Małgosi, Maranty i już nie pamiętam kogo jeszcze - tak "do dna".
Mam wreszcie ten model w głowie!!! Zresztą nie tylko w głowie.Już na drutach!Mam też cichą nadzieję, że nie będzie żadnego prucia.Włóczka jest cudowna! Świetnie się z niej robi.Druty nr 6 okazały się dużo za grube. Robię na 4,5.Powstaje kamizelka ( sweterek- ?) robiona od góry.Włóczka jest bardziej wydajna niż początkowo sądziłam.Chciałabym zawsze robić z włóczki tak dobrej jakościowo.
Jednocześnie zapragnęłam zrobić coś wesołego, kolorowego - nie: wielokolorowego, tęczowego, wręcz jarmarcznego!Wychowałam się na wsi i to ze mnie przy każdej okazji wychodzi - lubię styl rustykalny, lubię takie ludowe elementy w ubiorze.Mam teraz chwilę czasu, by pomyśleć co będzie następne na druty, a nie co znowu upichcę.Przedostatni post to strasznie "słodkościowy" wyszedł, a miało być o robótkach na drutach. Zostało mi trochę KOTKA w różnych odcieniach fioletu, różu i niebieskiego.Pewnie coś z tego wymyślę. Tylko dla kogo mam to zrobić?
Janeczka -Jesteś bardzo wszechstronną osobą.Druty,szydełko,garnek, grabie i co się tam jeszcze nawinie - wszystkiemu dasz radę.Super!
Antonino -na zmniejszonym dostępie do komputera zdecydowanie korzystają robótki . Ale odpocząć od drutów też trzeba. Zresztą - skarżę się w głos, że nie mam dla kogo robić.Rzecz w tym, że chcę to robić, "co mi w duszy gra", a nie to, co mi ktoś narzuci...
Rumiankowa Polana - dzięki, kochanie.U mnie wszystko OK Ale ponieważ lubię narzekać więc szybko dodam : wiaderko leków każdego dnia i oby się rano znów obudzić...:)))
Kai - nie miałam pojęcia, że to najmodniejszy model torebki.A przy okazji wielkie SOS- mąż ze mną w kapeluszu i z tą turbeczką do ludzi )do przychodni) nie wyjdzie..Trochę się ze mnie podśmiewa!Czy powinnam go już wyprowiantować, czy jeszcze poczekać?
agajaw -moja koleżanka z Sulęcina mówiła tak : "3  minuty w ustach, całe życie w biodrach".Dobrze,że miałam licznych pomocników do zjedzenia tych ciast.
ZULA -sądzisz, że to będzie zadawanie szyku?Po tym, co powiedział mój mąż jakoś tak bardziej krytycznie patrzę i na kapelusz i na torebkę.
Solaris - ale jest piekarnik elektryczny, to prawie to samo.Lepsze parowanie ciasta.Tylko cierpliwość anielską trzeba mieć. No i co z tą salmonellą?
Moje smutki... -mniej blogowania- więcej robótek.Zmienia się też moje spojrzenie na prace [pokazywane w Internecie. A jak weszłam na tureckie strony, to prawie utonęłam...W końcu i tak wróciłam do modelu Antoniny.
jdd i 3nereida  - dziękuję,ze zostawiłyście ślad swoich odwiedzin.Całuski!

niedziela, 29 sierpnia 2010

Zabawa blogowa

Zabawa blogowa
1.Napisz, kto Ci przyznał tę nagrodę.
2.Wymień 10 rzeczy, które lubisz.
3.Przyznaj tę nagrodę 10 innym blogerkom i poinformuj ich komentarzem.
=========================

Do zabawy zaprosiła mnie Janeczka z Janeczkowa.
Lubię:
- święty sppokój
-robótki na drutach
-mieć dostateczną ilość pieniędzy na zakup nowych włóczek
- książki,książki, książki...
-słońce o poranku (a wstaje bliżej południa!)
-rodzinne spotkania,
-wspomnienia,
-Internet
-być szczupłą
-gdy nie gonią mnie jakieś terminy.
===========================
Do zabawy zapraszam:
1.Jolanta - Chatka Puchatka
2.3nerida- Co ja plotę
3.Szanaja - Country  i robótki
4.Iwona - Drutoterapia
5.Gazela -Dzianina Gazeli
6. Sprężyna - Sprężyna
7.Ewę - effcie odręcznie
8. Agata - Wyszło szydło z worka
9.Laura - Między drutem a drutem
10.Mała gosie - Przygody z włóczkami

sobota, 28 sierpnia 2010

...się wyniebieściło!!!


Siostra w bluzeczce z SONATY.

Posted by PicasaA tu w sweterku niebieskim jak niebo.Przymuszona byłam go nieco u góry rozbielić.Rękawki na życzenie siostry są na 3/4.Najważniejsze jest jednak to, że siostra czuje się w nim dobrze.

Internet stał się dla mnie swego rodzaju poganiaczem.Wszystko wskazywało na to, że "turbeczki" w tym sezonie nie skończę.Coraz słodziej przygarniał mnie LEŃ.No i letnia pogoda gdzieś się zapodziała.Po co mi ta torebka? Nie jest piękna.Nie jest nawet oryginalna.Tyle, że pasuje do kapelusza. ..Słońce może zaświecić nawet w październiku...Tak sobie tam myślałam...No i jak pisać następnego posta, skoro podszewka - wprawdzie uszyta - ale nie wszyta!!! Zatem zrobiłam z torebką wszystko, co trzeba było zrobić.Nawet okrągłe boczki usztywniłam jednorazowymi talerzami. I "turbeczka" jest.











W "produkcji" mam czwartą bluzeczkę z SONATY i cichą nadzieję, że w tym roku to już koniec tej serii.
Tę czwartą robię dla mojej K w kolorze szarogołąbkowym. Następna to już ma być zielona z alpaki i jedwabiu.Choć prosiłam - jakoś nikt nie podrzucił mi pomysłu, więc model jest w dalszym ciągu niesprecyzowany. Robiona od góry?- zdecydowanie TAK.Ażurowa? Mocno ażurowa? Rozpinana? Mam zbyt mało doświadczenia z grubymi włóczkami. Druty nr 6....
Mam też cały czas problemy z komputerem.Gdybyście wiedziały, w jak cudaczny sposób wchodzę na swego bloga!!!Nie potrafię tego nawet opowiedzieć.!Ważne,że w ogóle wchodzę. No i mam nadzieję, że uda mi się opublikować tego posta...:)))
eve-jank,Ania -dziękuję za miłe słowa.Każda z nas jak już coś robi, to wkłada w to także kawałek swego serca - aby rzecz była jak najpiękniejsza.Przecież to znacie.
Antosia, Moje smutki...- sękacz dostałam od brata i bratowej.Przywieźli to z białostockiego.Zostały po sękaczu zdjęcia i wspomnienia.Ten "mój" sękacz miał ok. 30 cm wysokości..Może 35 cm. Natomiast na szczecińską imprezę dotarł sękacz ok. 60-70 cm.
- jak widać na załączonym obrazku.
Agajew, jdd -ciasta były super,ślinka kapie na samo wspomnienie.Zrobienie takiego sękacza wymaga specjalnego paleniska ("żywy ogień") i kilku godzin roboty.Ciasto jest bardziej płynne niż na naleśniki.Polewa się nim (ciastem) specjalny wałek z korbką,kręci się tą korbką,aż ciasto przestanie kapać, przenosi się wałek nad palenisko, zapieka się warstwę ciasta cały czas kręcąc wałkiem - jak kurczaka na rożnie.Ciasto zapieka się raz bardziej na złoto, inna warstwa bardziej na miodowo,inna prawie w brąz wchodzi.Warstw jest bardzo dużo.Zrobienie jednego sękacza trwa kilka godzin.Raz pomagałam przy tym i na zmianę we dwie kręciłyśmy przez 8 godzin - na dodatek w upał!!!
besso78 , Lucyna -na Podlasiu znany jest także mrówkowiec, o wiele łatwiejszy w wykonaniu niż sękacz.Nie kroi się go - tylko skubie.
Solaris -wszystkie czynności związane z wykonaniem sękacza wcale nie są trudne.Rzecz polega na dobrych narzędziach i palenisku.Jednakże z uwagi na niesamowitą ilość warstw jest to strasznie nudna praca.Z drugiej strony wymaga uwagi.- równy ogień,równe kręcenie i tak bez końca. Gdzieś mam przepis na sękacza pieczonego w prodiżu.Oczywiście wygląda jak zwykły placek.Nigdy go nie piekłam i nie wiem, jak ten prodiżowy smakuje. Jeśli będziesz chciała - to odszukam go i Ci prześlę.
Antonina - "dla Ciebie wszystko: Kamienna Góra i Skarżysko" - tak mawia mój kolega.Powiem Ci, że zdumiewa mnie to, że (jeśli chodzi o bluzki zrobione przeze mnie z SONATY) i w tej nieco za luźnej i w tej prawie ciasnej - dziewczyny dobrze  wyglądają! Naprawdę dobrze!
Szanaja, Zula -ostrzegam przed sękaczami kupionymi w sklepie.Są nie tylko zawrotnie drogie, ale też bywają stare, a oblane czekoladą wcale nie mają smaku prawdziwego sękacza!Są okropne! Do takiego domowego sękacza wstawia się w dziurę szklankę z aromatycznym alkoholem (np.z rumem) pół na pół z gorącą wodą.Potem się szczelnie zawiązuje folję na całą noc albo i na całą dobę.
bean -i co? Po tym jak Ci klientka przytyła musiałaś wszystko robić od nowa?To byłoby straszne!Czasem robię dla osóbki, która się nie bardzo zna na drutach, ale chce za mnie decydować na jakich drutach mam robić itp.Wtedy jest mi bardzo przykro.Jakby ktoś nie wierzył mi,że zrobię najlepiej jak potrafię.A nie umiem powiedzieć "idź gdzieś indziej".
Rumiankowa polana -dochodzę do siebie.Mogę powiedzieć, że dopiero od wczoraj jestem wolna ( choć jakby nie do końca wyluzowana - coś gdzieś koniecznie na wczoraj trzeba by zrobić). Mam tego lata za sobą odwiedziny czterech rodzin - każda po kilka dni.To były bardzo miłe, radosne spotkania.Bardzo sympatyczne i nawet upragnione przeze mnie.Ale kłopoty z wodą i te straszne upały - to to już wcale sympatyczne nie było.A na koniec mam za sobą przerobienie wielkiego mnóstwa ogórków.I tylko ogórków.W 90% są to kiszone.Jeśli krzaczki ogórków nie utopiły się na naszej działce - to może będą jeszcze korniszony. Wszystko zależy od aury.
Ata, u Alojka- mnie słodkości ciągle kuszą.Czasem tpo choć herbatę sobie posłodzę, albo wypiję wapno rozpuszczalne...Co za czasy!  Jak człowiek mógł - to nie miał. A teraz jak ma - to n ie może....
Kai -  a mnie coś podkusiło i zrobiłam domowy smaluszek...Teraz zapiekanka ryżowa z jabłkiem  (przepis z KUCHNI  POLSKIEJ) za mną chodzi.Tylko bez cytryny...

piątek, 20 sierpnia 2010

Jeszcze zielono

Tak wygląda Basia w bluzeczce.
Nie leży rewelacyjnie, bo właścicielka "wzięła i schudła".
=======================================
Nie planowałam tak długiego "rozwodu" z komputerem, ale coś nacisnęłam i Opera zginęła.Wprawdzie najmłodszy syn przywołał zaraz inny Internet, ale ja na "Lisku" nie umiem. Coś się działo, napisałam ze dwa komentarze, nie umiałam dostać się na swego bloga, wszystko na zwolnionych obrotach, same problemacje!!!
Teraz jestem w przerwie między gośćmi z białostockiego a krakowiakami..Wpadł też na kilka dni syn z Poznania, dwudziestolatek z małym haczyczkiem - ten czas tak leci, jeszcze niedawno przetrzepywałam mu portki za nieposłuszeństwo.Mając ok. 6 lat razem z przyjacielem w tym samym wieku poszli sobie na rynek - w tym przejście przez najruchliwszą jezdnię...Bez dorosłych...
Pewnie powinnam najpierw poczytać co się u Was dzieje. Nie wiem jednak, ile mi będzie dane siedzieć przy komputerze.Chwilowo mam ciszę w domu. Może nie będzie tak źle z tym dostępem , bo trzynastolatek zgubił wczoraj okulary i automatycznie ma mniej tv i komputera.Z drugiej strony w każdej chwili może być Kraków.
Jeszcze coś powiem .Mam kapelusz.Pokazałam go Wam nawet. Teraz wiem, dlaczego do tej pory nie zrobiłam sobie torebki - bo musi do kapelusza pasować. Torebka w części szydełkowej już powstała.Wczoraj znalazłam nawet odpowiedni materiał na podszewkę. Ale szycie będzie dopiero po przyjeździe siostry, bo coś tam jeszcze planujemy.
W następnym poście powinnam pokazać komplet.
======================================
A po za tym to moje chłopy są do luftu.Sama musiałam zrobić wielgachne prasowanie.Nawet palcem nie ruszyli! A ja mam teraz kręgosłup i prawą łopatkę "w ogniu".
========================================
 Wydaje mi się,że udało mi się wstawić następne dwa zdjęcia.Na górnym jest mój czterowarstwowy sernik  w towarzystwie... sękacza. Sękacz jest ciastem z regionu Podlasia. Podobnie jak mrówkowiec - koniecznie ten składany z kwadracików. (przepis jest w Internecie).
============================================
Janeczko i agajew - na razie jest wielki klops z niebieskim jak niebo, bo zabrakło nici. Robię dalej innymi, ale bez serca, bez pewności, że tak mi właśnie pasuje..Myślę.Przejrzałam wszystkie nici jakie mam w domu.WSZYSTKIE.Znalazłam piękne ozdobne bawełniane.I coś jeszcze.I jeszcze...Ale nie takie, jakich potrzebuję.A w sklepie nie ma.Nawet samochód pożyczałam, aby tylko do sklepu dojechać. Lipa.Ja już tak mam - powinno mi się podobać od pierwszego spojrzenia.A jak nie - nie powinnam dalej robić.I tak memłam przy tym sweterku zamiast go robić.Wszystkie części są powyżej pachy.
Ania i Agata - błyski wyłączone. Jestem bardzo zgodna - za rączkę i do knajpy...
Nivejka -w pierś się biję bo straszne mam zaległości na Twoim blogu - takie życie. A uzależnienie dopadło mnie i mocno trzyma...
Marzanna i Solaris -na razie rozpacz a nie bluzeczka...W zasadzie to jakbym czekała na siostrę.Ona przyjedzie i podejmie decyzję. Ale z nas dwóch to ja jestem ta bardziej zdecydowana.
Oslun -nieładnie wyglądam w berecie, czapce czy chustce. O! Kiedyś nosiło się chustki wiązane "na Kleopatrę" i w tym było mi nieźle.A kapelusz zawsze do mnie pasował. Chodziłam w kapeluszach przez dobre 15 lat.I w toczkach.A później zaczęłam się głupio czuć, bo doszły torby z zakupami.Kapelusz i ciężka torba nie pasowały do siebie.Chciałabym zawołać, że wracam do kapelusz na dobre...
Trikada -czepiają się te choroby, że listę by można było z nich utworzyć, jednak na co to komu...Kurcze, czemu ja tak nie lubię chodzić po lekarzach? Na jesień już mam zapowiedziany szpital i chyba gdzieś tam kombinuję, jak się od niego wywinąć.A tu nie ma rady...
u Alojka - nie mogę sobie pozwolić na taki luz.Codziennie 4 badania krwi, po razie waga i ciśnienie.A parametry zapisane w specjalnym dzienniczku - dla pani dr.Mus to mus.
Dżemy - rarytaski.Ewentualnie 1 łyżeczka dziennie.OK.Ale ja zrobiłam fenomenalny smalec ze skwareczkami. cebulką i jabłkiem.Niebo w gębie!Dopiero po tym to mi cukier poszybował w górę!A ślubny sobie je i małosolnym ogóreczkiem "zakansza"...
isia511 -tego przysłowia akurat nie znałam.Nie mam do kogo pojęczeć, to choć na blogu...
eve-jank i Antonina -tak jak już wspomniałam - przełamałam się co do kapelusza.Teraz  wystarczy podszewkę do torebki i będzie kpl.Mam nadzieję, że jeszcze w sierpniu polatam.
anabell - i to jest właściwe podejście do kapeluszy!A z tym pochylonym drzewem to coś jest.
jdd - nie bądź taka przestraszona i kupo sobie nową tortownicę. Ale jednocześnie ucz się na błędach innych. Na Twoją prośbę jest zdjęcie sernika. Zielona warstwa jest dla tego, że winogron zielony.
Upieczenie sękacza jest nie lada sztuką. A przepis się zaczyna : 60 jaj...Nic nie kłamię!Mój należy do małych sękaczy.Ale bywają i wysokie na 80 cm.
Anonimowa Wando -o tym sweterku pisałam w @.Więc rzeczywiście pomyłka .

środa, 11 sierpnia 2010

Niebieski jak niebo.

Miałam się trzymać z daleka od komputera - ale on ciągle na mojej drodze!Nie umiem go wyminąć! A przy tym już mi nie tak bardzo zielono, jak w ostatnim poście.Niebiesko się zrobiło.Bardzo blado niebiesko.Myślę, że dojdą jeszcze pasma bieli i różu.To sweter dla mojej siostry z Krakowa. Do pach jest taki wzór, jak na załączonym obrazku.Później będzie ażur poprzecinany paseczkami.Pomysł jest z SABRINY. Zeskanuję i pokażę może przy następnym poście.
Jeszcze słówko o zielonej bluzeczce. Miałam tak mało włóczki, że nie byłam pewna, czy wystarczy. No i ulga - wystarczyła. Zostało tyle nici, co na jednorazowe nawleczenie igły. Jeszcze raz przekonałam się, że nie lubię robić tak "na styk".
Teraz się spieszę z tym niebieskim, bo krakowianka niemal pod drzwiami stoi.  Mam tu słówko do anonimowej (chyba jednak nie do końca) Wandy - to ten sweter polecałam Twojej uwadze.
========================
Kupiłam sobie kapelusz. Jest na zdjęciu. Pokażę się w nim, jak będę miała dobrego fotografa. To jest po prostu koniec świata - ja ten kapelusz kupiłam dla siebie, a teraz mam jakieś błyski, może nie powinnam i w ogóle... Mam uczulenie na słońce. Wystarczy tyle co przez okno, a ja juz jak indycze jajo. Ale właściwie lato się kończy, a nie wiadomo, czy wiosny dożyję, więc po co ten kapelusz? Można w słońce chodzić pod parasolem. Jadnakże nie znoszę parasoli.Nawet w deszcz.
==================================
Basiu (barbaratoja)- nasi mężowie jacyś dziwnie podobni....
Aniu, Janeczko - bardzo bym chciała, aby było wedle waszych słów, moje klientki też wybredne, jeszcze nie wiedzą, ze to dla nich....
agajew i Truskaveczko -dzięki za podpowiedzi.Zwrócę na to uwagę. Już w tym poście pilnowałam, by się przy zdjęciu wysokaśna krecha nie zrobiła. I będę sprawdzać, co z tego wyszło.
Tatiana-dziękuję za wszystkie ciepłe słowa.
Ewo - właśnie do robótek mam największą cierpliwość.Nawet się nie denerwuję, gdy musze pruć. Choć ostatnio to i w innych sprawach żaden ze mnie wulkan.
u Ajolka - dziś pisanym się u mnie nie pożywisz. Ale poniżej historia jakby specjalnie dla Ciebie.
====================
 Robiłam dziś sernik na zimno.Zawsze robię z kilku warstw, najczęściej czterech. Kilka lat temu kupiłam nową tortownicę, ładną, teflonową, z bajerami.Dużą tortownicę. Do dziś jest nowa... Wylałam na blachę warstwę białą i kakaową. I do lodówki. Przy lodówce musiałam oswobodzić jedną rękę do otwarcia drzwiczek..I zaraz drzwiczki zamknęłam.Jedną ręką wydusiłam denko z tortownicy i całość bez blachy znalazła się na podłodze... Znienawidziłam tę tortownicę. Dziś po raz drugi jej użyłam. Uważając niesłychanie. Sernik jest w lodówce.

niedziela, 8 sierpnia 2010

Kaczki wysokogórskie...?


Czarny Staw  jest położony w Tatrach na wysokości ponad 1600 m npm. I w tym stawie, w ostatnim tygodniu lipca pływają sobie takie oto malusie kaczuszki. Zastanawiałam się ,pierwszy raz oglądając zdjęcia, czy te maluchy urosną do zimy.A dziś myślę o tym,  czy w ogóle przeżyją .Szkoda zwierzątek.A to co dzieje się z ludźmi? Tu koło mnie jest jeszcze zielono,względnie miło.Tylko leje deszcz.Leje od rana...
To właśnie chciałam napisać - że wokół mnie jest zielono i miło.A teraz już nie jestem taka pewna tego, czy jest miło, bo doniesienia tv są bardzo przygnębiające...
                             ========================================
Jutro powinnam skończyć "rozbieloną zieloną"Oczywiście nici są wyliczone niemal co do metra i może być nieprzyjemna niespodzianka...
                             ========================================

Błędnie w poprzednim poście podałam skład włóczki od Małgosi : jest to alpaka z jedwabiem. Juz poprawiłam, ale wyjaśniam na wszelki wypadek."Główkuję", co ma byc z tej cudnej włóczki. Na razie jest pomysł na wdzianko-kamizelkę robione od góry, mocno ażurowe i z mini rękawkiem na rozmiar 42-44 ( w biuście ok.48-50 cm)Na banderoli jest sugestia, by robić na drutach nr 6.Wprawdzie robię raczej luźno, ale nie wydaje mi się właściwe użycie cieńszych drutów.Już bym się brała za rozliczanie, za próbki, ale jest do zrobienia z PEONII bladoniebiejskiej ażurowe coś z rękawkiem (chyba) 3/4; i jeszcze jest SONATA szarogołąbkowa, i niby też ma pierwszeństwo przed - jak by nie patrzeć - grubszą włóczką od Małgosi...
                               =======================================

Janeczko - przeżywam kilogramową huśtawkę. Waga waha się, waha, waha - łup! w dół.I od nowa.Nie wiem jak długo wytrzymam w takim terrorze!!!:))) W końcu tegoroczne lato mam pod znakiem wyjątkowo dużej ilości spotkań rodzinnych.Ciągle coś się dzieje!
A Twoje niepoddawanie się to jest właśnie ta siła, której mnie ostatnio brakuje.
Basiu - kłótnia o listonosza jakoś nam obu nie przystoi.Weź sobie  obydwu. Mogę mieć tylko kuriera na własność... A Ty masz teraz  inne zmartwienie. Na wszelki wypadek zagraj w jakąś poważną grę liczbową, niech sprawa się wyjaśni raz na zawsze.Przynajmniej będziesz wiedziała, na czym stoisz (leżysz? - nie daj Boże!) :)))
Aniu - ja na szydełku aby-aby, wzorów czytać nie umiem.Ale moja siostra ciągle coś na szydełku albo wyszywa - więc nich dziewczyna ma ..Odkryła już poleconego przez Ciebie bloga i się cieszy
Trikada, casada, Zula - dziękuję Dziewczyny, za miłe słowa i bezwstydnie proszę o jeszcze.   :)))
Marcia Ouadrado  - Thank you wery much. Miło mi, że do mnie trafiłaś i  obserwujesz mój blog.
Ewuś (eve-jank),  Anno - koniec tego zazdroszczenia i do roboty: - proszę o podpowiedzi, co to ja mam zrobić z alpaki i jedwabiu!
Pimposhka - aż, Małgosiu - sprawdzałam dziś, co to ten Twój nick znaczy, ale nie odkryłam.Może byłam za mało uważna na początku Twego blogowania...Przepraszam za pomyłkę - jakże istotną - co do składu włóczki.
============Powyższe pisałam w sobotę.
                           Ale już jest niedziela .==========================
Szanaja - udało Ci się, jak zauważyłam i teraz Ty również obserwujesz mego bloga. Lubię muzykę country.ale słucham jej dziś już tylko przypadkowo.Kiedyś miałam duży zbiór taśm magnetofonowych z muzyką country i muzyką żydowską..Woziłam to w samochodzie, który został okradziony. Nigdy nie odbudowałam tego zbioru.Zmieniły się "nośniki", nawet nie wiem, jak to grające się dziś nazywa, nie nadążam.I tak zostało.No i nie ma mego ulubionego sklepu muzycznego...
Solaris i Anabell  -jestem ewidentnie podłamana bieżącą powodzią.Niedawno był zalany Pisz.Teraz Szczecinek i Bogatynia.I w tylu innych miejscowościach obraz nędzy i rozpaczy!.Wszystko to jest bardzo przygnębiające. A politycy "rwą koszule" przeciwko komuś...Trzeba następnego, potężnego nieszczęścia, by znów była jedność.
================================================================
 A teraz będę eksperymentować ze wstawianiem zdjęć  bluzeczki z rozbielonej zieleni. 
Udało mi się wstawić 3 zdjęcia. Bluzeczka jest prawie skończona.Jeszcze tylko rękawki.Zobaczcie jak mało włóczki mi zostało.Czy wystarczy? Jutro nie będzie mi komu dokupić - w razie jakby co... 
Oczywiście skończenie tej bluzeczki jest pierwszoplanowe. Potem biegusiem do bardzo jasnoniebieskiej  z anilanki, dalej powrót do SONATY o szarogołąbkowym kolorze  i wreszcie zieleń od Małgosi.Taki jest plan.Co nie znaczy, że musi być wykonany.Plany są po to by mieć co zmieniać.
W najbliższy czwartek będę witać gości z białostockiego, a wkrótce potem krakowiaków.Bardzo się cieszę na te spotkania, a jednocześnie martwię o te wszystkie samochodowe podróże, bo i same drogi byle jakie i aura taka szalona.
Pisanie pogrubionymi literami nie było w moim zamyśle. Ale już nic nie będę zmieniać. Uprzedzam jedynie, że przez tydzień albo i dłużej mogę być mało widoczna na blogu. 
Od czego to zależy, że jedna zdjęcia na moim blogu dają się powiększać, a inne nie ?
 Posted by Picasa

środa, 4 sierpnia 2010

Z PIMPOSHKĄ w roli głównej!


A u mnie  był  listonosz.
U mnie był listonosz.
Listonosz był!!!
 Proszę wgapiać się teraz w zdjęcia! Śliczna włóczka? Jeszcze mi nie zazdrościcie?
Paczuszka prosto z Wielkiej Brytanii. Lotnicza. Wiecie od kogo?
http://pimposhka.blogspot.com

Znacie ten blog? jeśli nie - to szybko nadrabiajcie zaległości. I to nie dla tego, ze ja od Małgosi dostałam paczuszkę, ale dlatego, że Małgosia uczy, pokazuje, objaśnia, eksperymentuje i opowiada.A wszystko z pasją i bardzo ciekawie.Nie poprzestańcie na pierwszym poście! - bo nigdy się nie dowiecie o kapturku, podwiązce i skarpetkach, rzędach skróconych,sweterkach robionych od góry,mitenkach i już nie pamiętam o czym jeszcze.A wszystko to przeplecione jest wątkami osobistymi i bogato ilustrowane zdjęciami.Zapraszam na blog Małgosi!!!



Dopiero na powyższym zdjęciu jest niemal prawidłowo uchwycony kolor Prawie prawdziwy. A sama włóczka to turecka mieszanka o nazwie ICE YARNS  - jej skład to 80% Alpaka i 20% Silk (jedwabiu).W dotyku jest wprost cudowna.
Małgosiu,bardzo dziękuję Ci za taki wspaniały upominek. Zrobiłaś mi niesłychanie miłą niespodziankę.Wprost brak mi słów.CAŁUSKI :)))

Czekałam na lepsze światło, ale okazało się, że zdjęcie w słońcu nie oddaje prawdziwego koloru, a może to zależy trochę i od monitora? Czy w słońcu czy bez - mnie się ta włóczka podoba.

=========================

Prawdę powiedziawszy nie sądziłam, że tak szybko będę wstawiała nowy post. Na drutach robótka rozpoczęta,plecy są już na linii pach, ale nie ma co pokazywać.Po za tym to" trzeci dzieciak " do trojaczków z SONATY .Jest już rudasek, blada-blue i teraz powstaje z zieleni.A nijak nie mogę wymyślić nazwy dla tej trzeciej.Zapewniam tylko, że nie jest jak trawa, raczej  to mocno rozbielona zieleń butelkowa.
Przekomarzałam się z Basią (barbaratoja) , by zamieniła się ze mną na listonosza.Dziękuję, już nie trzeba.Mój jest całkiem do rzeczy.Zagraniczne paczuszki przynosi do drzwi, nie wkłada do skrzynki.
A ja siedzę, głaszczę nowe moteczki, przytulam je do twarzy, ciepluńko sobie myślę o Małgosi,ale nie tylko o Niej.
Och, agajew, wlazłam w te nieszczęsne słoiki i "na wejściu" zrobiłam 18 szt. kiszonych. Ktoś memu ślubnemu  powiedział, by do słoików dodawać niewielki listek selera.Zrobiliśmy "próbę ogniową", zobaczymy, jak będą smakowały.Ogórki kiszone są dla nas ważniejsze od takich z octem ( bo na zupę i do sałatki, a i nie ma gdzie kupić naprawdę dobrych kiszonych).
Żyje teraz w kolejności: drutami, Komputerem, ogórkami, książkami.Skończyłam czytać pierwszą w życiu książkę Grochali "Zielone drzwi" - super! A ostatniej nocy zaczęłam J.Sasson "Majjada - kobieta Iraku"
Iwonko - cieszę się, że na chwilę zawiesiłaś oko na kamizelce dla FACETA.Ale gdybyś tak tego FACETA zobaczyła!Co tam jakaś kamizelka! FACET jat fantastyczny! Kasiu z "Moich smutków" - bardzo się dla tego FACETA starałam.Mam cichą nadzieję, że po jakimś czasie będzie mi można pokazać na blogu  jego zdjęcia. Piszę. Piszę ile wlezie, ale muszę mieć także litość dla czytających.!
Aniu z "Moich małych robótek" , a mnie tak bardzo urzekła Twoja ostatnia serwetka!Bardzo mi zależy na "rozpisce" do niej.Jeszcze się do Ciebie w tej sprawie uśmiechnę na Twoim blogu.  
Casado - dawno nie pokazywałaś Arnolda, że aż zapytam, czy ma się dobrze? I dzięki za sympatyczne słówko.
Aniso - ależ mnie dowartościowałaś! Jestem o pół metra wyższa! I się rumienię...Jednak szczerze powiem, że i ja lubię, gdy ktoś tak imiennie odpowiada.Stąd to moje naśladownictwo.
Janeczko - Ty jesteś pełna energii, szybka, ruchliwa, silna.A ze mnie prawdziwa babcia!Babcia chodząca o lasce. Zresztą laski mam trzy -  1. zwykłą "babciną", najbardziej popularną; 2 . ślicznie  rzeźbioną z Krakowa - ta , niestety, jest ciężka, ale za to daje poczucie bezpieczeństwa, 3.nowoczesną, leciutką ,aluminiową - prosto z Lidla ()przed kilku laty) - ale niestety - tylko do 130 kg.
Agatko z "Wyszło szydło..."- masz bardzo piękne, foremne stópki....:))) A inni niech się nie dziwią skąd ja to wiem.Mogą sprawdzić na Twoim blogu, no nie? 
Ewuś (eve- jank) - nie przyjmę do wiadomości protestów FACETA:))) A robię tak niby-maszyna, bo termin jest absolutnie zawrotny!Dni przez palce przeciekają, a i na blogu też chwilka zawsze zejdzie...Buziaczki!
Kasiu (kachazet) -cieszę się, ze prucie miałam minimalne.Umiem tak, nawet jeśli w grę wchodzi warkocz ( przy ażurach - nie!) , na kilku zaledwie oczkach cofnąć się o 6 rzędów, dalej już nie.Ta umiejętność ratuje mnie przed dużą stratą czasu..Np w tej  kamizelce miałam na drutach 131 oczek.Razy 6 rzędów  - to sobie policzcie.A wokół szyi miałam nawet 151 oczek, ale tam prucia nie było.
Iwona - isia511 - jednak  istotnie mało w domu robię.Druty, komputer i książki.Mąż wiesza i zdejmuje pranie ja je wkładam do pralki, a po wyschnięciu - składam, bo ostatnio już nawet prasować nie moge.Podlewam moje kwiaty.Mąż sprząta, robi zakupy, ja gotuję.Ale zmywanie naczyń - to znów ślubny, choć przecież mamy zmywarkę.Pierwszą zmywarkę na grzbiecie przytargałam ze Szwecji jakieś dwadzieścia parę lat temu..A teraz mój mąż  "oszczędza".Takie tam chłopskie rozumowanie.A już tego, że ja przy komputerze , to moja chłopina nijak zrozumieć nie może (w ostatnie pracy to on pracował  tez przy komputerze).I w tajemnicy powiem Wam, że on chyba jest odrobinę o komputer zazdrosny...(sic!).
 I co? Znowu tasiemiec... Posted by Picasa

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Kamizelka dla FACETA


Kamizelka dla FACETA już jest, co widać na załączonym zdjęciu.
Poszło niespełna 30 dag włóczki ELIAN klasik, początek na drutach nr 3, dalej na drutach nr3,5.Robótka była lekka, łatwa i przyjemna. Wzory są nieco inne z przodu i z tyłu,ale wszystkie znane i popularne.Ogromnie lubię wzór o nazwie kłos ( na środku z przodu) i oczywiście on był dla mnie najważniejszy, to znaczy wszystkie pasy wzorów  układałam tak, by uwypuklić kłosy.
A na drutach już mam następną robótkę - z zielonej SONATY - ale o tym w następnym, a może jeszcze dalszym poście. 

To nie ja, Aniu,to Wy do mnie tak świetnie piszecie.Ja zaś jestem niepoprawną gadułą i chwytam się każdej okazji, by dać upust słowotokowi. Moje psiapsiółki tymczasem są jeszcze zajęte, a gdzieś dalej nie mogę, bo trzeci syn zabrał "przyrząd do jeżdżenia", który szczególnie zaprzyjaźnieni ludzie w przystępie dobrego humoru nazywają samochodem.Owóż syn pojechał, ten trzeci, do Poznania i nie wiadomo, kiedy wróci...Zatem rozpisuję się na blogu, bo w ten sposób jestem ciupinkę bliżej ludzi :)))
Nawet nie wiem, Antonino, jak to się stało, że post zrobił się zdecydowanie za długi.Pisałam go po kawałku i jeszcze Internet raz był, raz go nie było, mój tekst przepadał bez wieści..Bardzo mi się spodobało Twoje określenie, ale dodałam jeszcze jedno słowo "chyłkiem, boczkiem".Bywa, że i ja tak po innych blogach przemykam, szczególnie jeśli nie znajduję właściwych słów do napisanie komentarza.
Zresztą są takie momenty, że wszystkie słowa wydają się niewłaściwe, jdd, że lepiej razem pomilczeć, potrzymać się za ręce, albo przytulić. A później znów do przodu w nowy dzień...
W moim przypadku jest to dzień z marną wodą ziejącą chlorem.Obrzydliwość!!! Beczkowozy jeżdżą, kierowcy beczkowozów trąbią.Takie coś innego.Mój ślubny aż do okna przyskoczył, bo nie wiedział na jaką okoliczność te trąbiące hałasy:)))  I tak mamy dobrze, bo choć jest bieżąca woda do toalet.Nikt nie wie, jak długo potrwa taki stan, ponoć już nie ma pałeczek koli, jednak nikt takiej urzędowej informacji jeszcze nie widział..
Ponieważ wczoraj i dziś moje samopoczucie deczko zmarniało,mąż zakupił stosowną ilość "odrdzewiacza", bo jak to nie pomoże, to już nie wiadomo, kto co może, proszę Panny Marzanny. A co? Nie mogę sobie tak trochę z częstochowska "pojechać"?
Wnusia moja w dybach była tylko na chwilunię potrzebną do zrobienia zdjęcia.Jest bardzo dzielną dziewczynką- na własnych nóżkach na piechotkę na Kasprowy się wspięła,zdobyła pierwszy szczyt w swoim nie całkiem jeszcze pięcioletnim życiu. Jej tata (mój pierworodny) zdobył Śnieżkę mając 6 lat - od połowy w śniegu ( był początek maja). Zatem agajew, Zulu, eve-jank, Kasik i kachazet  odwołuję alarm i nie będę się już tak strasznie rozpisywać, bo i kto ma czas aż tyle czytać? .I tak za każdym razem rozpisuję się u Was w komentarzach.Nie umiem się powstrzymać i już!A czasem chciałabym napisać tylko "byłam,widziałam, przeczytałam".

Dla agajew upominek specjalny:
                    ZAJZAJER  - czyli ogórki w/g Ali

6 kg ogórków - umyć, nie obierać, pokroić w 3-4 mm plastry
10 łyżek soli. 
Ogórki wymieszać z solą i odstawić na ok. 6 godz.(na noc), po czym zlać dokładnie powstały sok z solą.

Do ogórków dodać:
6 szklanek cukru,
10 łyżek oleju,
1 litr octu 10%

Wymieszać i zostawić na 12 godz.

Następnie dodać:
2 czubate łyżki chili
3 duże główki czosnku - ząbki drobniusieńko pokroić, nie wolno miażdżyć!
 Wymieszać.
Układać ciasno do pełna w słoikach.Nie pasteryzować .

UWAGA !!! Często zostaje dużo soku tego już z cukrem i czosnkiem.Warto mieć wtedy niejako zapasowe ogórki, ok. 3 kg.Ja wykorzystywałam te wszystkie przerośnięte, obierałam, odrzucałam pestki, kroiłam i już - skracając i 6 i 12 godz. robiłam dalsze słoiki.

UWAGA !!! Najpierw na stole trzepa postawić dwie "procentowe" butelki i dopiero wtedy pomiędzy nie - salaterkę z "zajzajerem". 
.Posted by Picasa