Siostra w bluzeczce z SONATY.
A tu w sweterku niebieskim jak niebo.Przymuszona byłam go nieco u góry rozbielić.Rękawki na życzenie siostry są na 3/4.Najważniejsze jest jednak to, że siostra czuje się w nim dobrze.
Internet stał się dla mnie swego rodzaju poganiaczem.Wszystko wskazywało na to, że "turbeczki" w tym sezonie nie skończę.Coraz słodziej przygarniał mnie LEŃ.No i letnia pogoda gdzieś się zapodziała.Po co mi ta torebka? Nie jest piękna.Nie jest nawet oryginalna.Tyle, że pasuje do kapelusza. ..Słońce może zaświecić nawet w październiku...Tak sobie tam myślałam...No i jak pisać następnego posta, skoro podszewka - wprawdzie uszyta - ale nie wszyta!!! Zatem zrobiłam z torebką wszystko, co trzeba było zrobić.Nawet okrągłe boczki usztywniłam jednorazowymi talerzami. I "turbeczka" jest.
W "produkcji" mam czwartą bluzeczkę z SONATY i cichą nadzieję, że w tym roku to już koniec tej serii.
Tę czwartą robię dla mojej K w kolorze szarogołąbkowym. Następna to już ma być zielona z alpaki i jedwabiu.Choć prosiłam - jakoś nikt nie podrzucił mi pomysłu, więc model jest w dalszym ciągu niesprecyzowany. Robiona od góry?- zdecydowanie TAK.Ażurowa? Mocno ażurowa? Rozpinana? Mam zbyt mało doświadczenia z grubymi włóczkami. Druty nr 6....
Mam też cały czas problemy z komputerem.Gdybyście wiedziały, w jak cudaczny sposób wchodzę na swego bloga!!!Nie potrafię tego nawet opowiedzieć.!Ważne,że w ogóle wchodzę. No i mam nadzieję, że uda mi się opublikować tego posta...:)))
eve-jank,Ania -dziękuję za miłe słowa.Każda z nas jak już coś robi, to wkłada w to także kawałek swego serca - aby rzecz była jak najpiękniejsza.Przecież to znacie.
Antosia, Moje smutki...- sękacz dostałam od brata i bratowej.Przywieźli to z białostockiego.Zostały po sękaczu zdjęcia i wspomnienia.Ten "mój" sękacz miał ok. 30 cm wysokości..Może 35 cm. Natomiast na szczecińską imprezę dotarł sękacz ok. 60-70 cm.
- jak widać na załączonym obrazku.
Agajew, jdd -ciasta były super,ślinka kapie na samo wspomnienie.Zrobienie takiego sękacza wymaga specjalnego paleniska ("żywy ogień") i kilku godzin roboty.Ciasto jest bardziej płynne niż na naleśniki.Polewa się nim (ciastem) specjalny wałek z korbką,kręci się tą korbką,aż ciasto przestanie kapać, przenosi się wałek nad palenisko, zapieka się warstwę ciasta cały czas kręcąc wałkiem - jak kurczaka na rożnie.Ciasto zapieka się raz bardziej na złoto, inna warstwa bardziej na miodowo,inna prawie w brąz wchodzi.Warstw jest bardzo dużo.Zrobienie jednego sękacza trwa kilka godzin.Raz pomagałam przy tym i na zmianę we dwie kręciłyśmy przez 8 godzin - na dodatek w upał!!!
besso78 , Lucyna -na Podlasiu znany jest także mrówkowiec, o wiele łatwiejszy w wykonaniu niż sękacz.Nie kroi się go - tylko skubie.
Solaris -wszystkie czynności związane z wykonaniem sękacza wcale nie są trudne.Rzecz polega na dobrych narzędziach i palenisku.Jednakże z uwagi na niesamowitą ilość warstw jest to strasznie nudna praca.Z drugiej strony wymaga uwagi.- równy ogień,równe kręcenie i tak bez końca. Gdzieś mam przepis na sękacza pieczonego w prodiżu.Oczywiście wygląda jak zwykły placek.Nigdy go nie piekłam i nie wiem, jak ten prodiżowy smakuje. Jeśli będziesz chciała - to odszukam go i Ci prześlę.
Antonina - "dla Ciebie wszystko: Kamienna Góra i Skarżysko" - tak mawia mój kolega.Powiem Ci, że zdumiewa mnie to, że (jeśli chodzi o bluzki zrobione przeze mnie z SONATY) i w tej nieco za luźnej i w tej prawie ciasnej - dziewczyny dobrze wyglądają! Naprawdę dobrze!
Szanaja, Zula -ostrzegam przed sękaczami kupionymi w sklepie.Są nie tylko zawrotnie drogie, ale też bywają stare, a oblane czekoladą wcale nie mają smaku prawdziwego sękacza!Są okropne! Do takiego domowego sękacza wstawia się w dziurę szklankę z aromatycznym alkoholem (np.z rumem) pół na pół z gorącą wodą.Potem się szczelnie zawiązuje folję na całą noc albo i na całą dobę.
bean -i co? Po tym jak Ci klientka przytyła musiałaś wszystko robić od nowa?To byłoby straszne!Czasem robię dla osóbki, która się nie bardzo zna na drutach, ale chce za mnie decydować na jakich drutach mam robić itp.Wtedy jest mi bardzo przykro.Jakby ktoś nie wierzył mi,że zrobię najlepiej jak potrafię.A nie umiem powiedzieć "idź gdzieś indziej".
Rumiankowa polana -dochodzę do siebie.Mogę powiedzieć, że dopiero od wczoraj jestem wolna ( choć jakby nie do końca wyluzowana - coś gdzieś koniecznie na wczoraj trzeba by zrobić). Mam tego lata za sobą odwiedziny czterech rodzin - każda po kilka dni.To były bardzo miłe, radosne spotkania.Bardzo sympatyczne i nawet upragnione przeze mnie.Ale kłopoty z wodą i te straszne upały - to to już wcale sympatyczne nie było.A na koniec mam za sobą przerobienie wielkiego mnóstwa ogórków.I tylko ogórków.W 90% są to kiszone.Jeśli krzaczki ogórków nie utopiły się na naszej działce - to może będą jeszcze korniszony. Wszystko zależy od aury.
Ata, u Alojka- mnie słodkości ciągle kuszą.Czasem tpo choć herbatę sobie posłodzę, albo wypiję wapno rozpuszczalne...Co za czasy! Jak człowiek mógł - to nie miał. A teraz jak ma - to n ie może....
Kai - a mnie coś podkusiło i zrobiłam domowy smaluszek...Teraz zapiekanka ryżowa z jabłkiem (przepis z KUCHNI POLSKIEJ) za mną chodzi.Tylko bez cytryny...
Agajew, jdd -ciasta były super,ślinka kapie na samo wspomnienie.Zrobienie takiego sękacza wymaga specjalnego paleniska ("żywy ogień") i kilku godzin roboty.Ciasto jest bardziej płynne niż na naleśniki.Polewa się nim (ciastem) specjalny wałek z korbką,kręci się tą korbką,aż ciasto przestanie kapać, przenosi się wałek nad palenisko, zapieka się warstwę ciasta cały czas kręcąc wałkiem - jak kurczaka na rożnie.Ciasto zapieka się raz bardziej na złoto, inna warstwa bardziej na miodowo,inna prawie w brąz wchodzi.Warstw jest bardzo dużo.Zrobienie jednego sękacza trwa kilka godzin.Raz pomagałam przy tym i na zmianę we dwie kręciłyśmy przez 8 godzin - na dodatek w upał!!!
besso78 , Lucyna -na Podlasiu znany jest także mrówkowiec, o wiele łatwiejszy w wykonaniu niż sękacz.Nie kroi się go - tylko skubie.
Solaris -wszystkie czynności związane z wykonaniem sękacza wcale nie są trudne.Rzecz polega na dobrych narzędziach i palenisku.Jednakże z uwagi na niesamowitą ilość warstw jest to strasznie nudna praca.Z drugiej strony wymaga uwagi.- równy ogień,równe kręcenie i tak bez końca. Gdzieś mam przepis na sękacza pieczonego w prodiżu.Oczywiście wygląda jak zwykły placek.Nigdy go nie piekłam i nie wiem, jak ten prodiżowy smakuje. Jeśli będziesz chciała - to odszukam go i Ci prześlę.
Antonina - "dla Ciebie wszystko: Kamienna Góra i Skarżysko" - tak mawia mój kolega.Powiem Ci, że zdumiewa mnie to, że (jeśli chodzi o bluzki zrobione przeze mnie z SONATY) i w tej nieco za luźnej i w tej prawie ciasnej - dziewczyny dobrze wyglądają! Naprawdę dobrze!
Szanaja, Zula -ostrzegam przed sękaczami kupionymi w sklepie.Są nie tylko zawrotnie drogie, ale też bywają stare, a oblane czekoladą wcale nie mają smaku prawdziwego sękacza!Są okropne! Do takiego domowego sękacza wstawia się w dziurę szklankę z aromatycznym alkoholem (np.z rumem) pół na pół z gorącą wodą.Potem się szczelnie zawiązuje folję na całą noc albo i na całą dobę.
bean -i co? Po tym jak Ci klientka przytyła musiałaś wszystko robić od nowa?To byłoby straszne!Czasem robię dla osóbki, która się nie bardzo zna na drutach, ale chce za mnie decydować na jakich drutach mam robić itp.Wtedy jest mi bardzo przykro.Jakby ktoś nie wierzył mi,że zrobię najlepiej jak potrafię.A nie umiem powiedzieć "idź gdzieś indziej".
Rumiankowa polana -dochodzę do siebie.Mogę powiedzieć, że dopiero od wczoraj jestem wolna ( choć jakby nie do końca wyluzowana - coś gdzieś koniecznie na wczoraj trzeba by zrobić). Mam tego lata za sobą odwiedziny czterech rodzin - każda po kilka dni.To były bardzo miłe, radosne spotkania.Bardzo sympatyczne i nawet upragnione przeze mnie.Ale kłopoty z wodą i te straszne upały - to to już wcale sympatyczne nie było.A na koniec mam za sobą przerobienie wielkiego mnóstwa ogórków.I tylko ogórków.W 90% są to kiszone.Jeśli krzaczki ogórków nie utopiły się na naszej działce - to może będą jeszcze korniszony. Wszystko zależy od aury.
Ata, u Alojka- mnie słodkości ciągle kuszą.Czasem tpo choć herbatę sobie posłodzę, albo wypiję wapno rozpuszczalne...Co za czasy! Jak człowiek mógł - to nie miał. A teraz jak ma - to n ie może....
Kai - a mnie coś podkusiło i zrobiłam domowy smaluszek...Teraz zapiekanka ryżowa z jabłkiem (przepis z KUCHNI POLSKIEJ) za mną chodzi.Tylko bez cytryny...
Fajne te niebieściaki. Pięknie wykonanie. Ja zaczynam tęsknić za drutami, bo od szydełka muszę choć trochę odpocząć. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie bardzo niebiańsko u Ciebie. Kolejna bluzka śliczna- a jakie tempo roboty!.
OdpowiedzUsuńKapelusz i torebka w niebieskościach- prawdziwie letnie. Może dzięki nim wywołasz jeszcze letnie ciepło.
W każdym razie nie chorowałaś ;) Choć teraz to pewnie "odchorowujesz" te stosy ogórków ;)
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru!
Elu, Ty diable rogaty ;> Z samego rana jutro popędzę przez Cie po słoninę! Mój obecny stan obżarczy i Twoje kuszenia wykończą wkrótce skutki wszystkich moich starań! ;] (jakie to szczęście, że jakiś czas temu podwędziłam mamie Kuchnię Polską :D)
OdpowiedzUsuńps. Wiesz, że Twoja turbeczka jest obecnie jednym z najmodniejszy modeli? ;)
pps. Dopiero wczoraj znalazłam u siebie Twój komentarz o odchudzaniu - dzięki wielkie za wsparcie. To bardzo budujące, kiedy ktoś podziela ten sam trud i poglądy. Przy okazji gratuluję Twoim facetom wszystkich zrzuconych kilogramów i za Ciebie trzymam kciuki :)
chętnie bym się wymieniła na twojego sękacza
OdpowiedzUsuńnapisz co chcesz w zamian
__________________________________________
sweterki wyszły super,jak zwykle
Bluzeczka i sweterek w niebieskościach bardzo fajne :) Bardzo podoba mi się Twój komplet z kapeluszem, będziesz zadawać szyku na spacerach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam na zabawę blogową u mnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSliczne te kolorki, takie wesole. Bluzeczki, jak zwykle, bardzo ladne.
OdpowiedzUsuńNB, gdzies na Necie widzialam przepis na sekacz w prodizu, tylko ze w Kanadzie nie istnieje nic takiego jak prodiz.
Śliczna ta niebieska bluzka. Nie dziwie się, że siostra zadowolona. Torebka też fajna Ci wyszła.Na pewno jeszcze się przyda nawet tego roku. Możesz ja nosić nawet bez kapelusza, ale fakt że do kapelusza pasuje idealnie-pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDzis Elu widze Twojego posta, bo wczoraj nie moglam sie na niego dostac, a ciekawosc mnie zzerala co niebieskiego zrobilas...no i dzis wkoncu widze ze piekne bluzeczki, jak ja lubie ogladac Twoje prace, sa takie precyzyjne i dopracowane...pozdrawiam Cie cieplutko, bo cos mi sie zdaje ze jesien sie zbliza wielkimi krokami.
OdpowiedzUsuńOj, wyniebieściło Ci się bosko!!!
OdpowiedzUsuńSame pięknościowe rzeczy pokazujesz :) Co prawda, od czasu do czasu (ostatnio ciut częściej ;) ) sięgam po druty, ale to wszystko nic przy Twoich umiejętnościach.
Życzę słońca choćby w grudniu - turebeczce się należy :D