Tak wygląda Basia w bluzeczce.
Nie leży rewelacyjnie, bo właścicielka "wzięła i schudła".
=======================================
Nie planowałam tak długiego "rozwodu" z komputerem, ale coś nacisnęłam i Opera zginęła.Wprawdzie najmłodszy syn przywołał zaraz inny Internet, ale ja na "Lisku" nie umiem. Coś się działo, napisałam ze dwa komentarze, nie umiałam dostać się na swego bloga, wszystko na zwolnionych obrotach, same problemacje!!!
Teraz jestem w przerwie między gośćmi z białostockiego a krakowiakami..Wpadł też na kilka dni syn z Poznania, dwudziestolatek z małym haczyczkiem - ten czas tak leci, jeszcze niedawno przetrzepywałam mu portki za nieposłuszeństwo.Mając ok. 6 lat razem z przyjacielem w tym samym wieku poszli sobie na rynek - w tym przejście przez najruchliwszą jezdnię...Bez dorosłych...
Pewnie powinnam najpierw poczytać co się u Was dzieje. Nie wiem jednak, ile mi będzie dane siedzieć przy komputerze.Chwilowo mam ciszę w domu. Może nie będzie tak źle z tym dostępem , bo trzynastolatek zgubił wczoraj okulary i automatycznie ma mniej tv i komputera.Z drugiej strony w każdej chwili może być Kraków.
Jeszcze coś powiem .Mam kapelusz.Pokazałam go Wam nawet. Teraz wiem, dlaczego do tej pory nie zrobiłam sobie torebki - bo musi do kapelusza pasować. Torebka w części szydełkowej już powstała.Wczoraj znalazłam nawet odpowiedni materiał na podszewkę. Ale szycie będzie dopiero po przyjeździe siostry, bo coś tam jeszcze planujemy.
W następnym poście powinnam pokazać komplet.
======================================
A po za tym to moje chłopy są do luftu.Sama musiałam zrobić wielgachne prasowanie.Nawet palcem nie ruszyli! A ja mam teraz kręgosłup i prawą łopatkę "w ogniu".
========================================
Wydaje mi się,że udało mi się wstawić następne dwa zdjęcia.Na górnym jest mój czterowarstwowy sernik w towarzystwie... sękacza. Sękacz jest ciastem z regionu Podlasia. Podobnie jak mrówkowiec - koniecznie ten składany z kwadracików. (przepis jest w Internecie).
============================================
Janeczko i agajew - na razie jest wielki klops z niebieskim jak niebo, bo zabrakło nici. Robię dalej innymi, ale bez serca, bez pewności, że tak mi właśnie pasuje..Myślę.Przejrzałam wszystkie nici jakie mam w domu.WSZYSTKIE.Znalazłam piękne ozdobne bawełniane.I coś jeszcze.I jeszcze...Ale nie takie, jakich potrzebuję.A w sklepie nie ma.Nawet samochód pożyczałam, aby tylko do sklepu dojechać. Lipa.Ja już tak mam - powinno mi się podobać od pierwszego spojrzenia.A jak nie - nie powinnam dalej robić.I tak memłam przy tym sweterku zamiast go robić.Wszystkie części są powyżej pachy.
Ania i Agata - błyski wyłączone. Jestem bardzo zgodna - za rączkę i do knajpy...
Nivejka -w pierś się biję bo straszne mam zaległości na Twoim blogu - takie życie. A uzależnienie dopadło mnie i mocno trzyma...
Marzanna i Solaris -na razie rozpacz a nie bluzeczka...W zasadzie to jakbym czekała na siostrę.Ona przyjedzie i podejmie decyzję. Ale z nas dwóch to ja jestem ta bardziej zdecydowana.
Oslun -nieładnie wyglądam w berecie, czapce czy chustce. O! Kiedyś nosiło się chustki wiązane "na Kleopatrę" i w tym było mi nieźle.A kapelusz zawsze do mnie pasował. Chodziłam w kapeluszach przez dobre 15 lat.I w toczkach.A później zaczęłam się głupio czuć, bo doszły torby z zakupami.Kapelusz i ciężka torba nie pasowały do siebie.Chciałabym zawołać, że wracam do kapelusz na dobre...
Trikada -czepiają się te choroby, że listę by można było z nich utworzyć, jednak na co to komu...Kurcze, czemu ja tak nie lubię chodzić po lekarzach? Na jesień już mam zapowiedziany szpital i chyba gdzieś tam kombinuję, jak się od niego wywinąć.A tu nie ma rady...
u Alojka - nie mogę sobie pozwolić na taki luz.Codziennie 4 badania krwi, po razie waga i ciśnienie.A parametry zapisane w specjalnym dzienniczku - dla pani dr.Mus to mus.
Dżemy - rarytaski.Ewentualnie 1 łyżeczka dziennie.OK.Ale ja zrobiłam fenomenalny smalec ze skwareczkami. cebulką i jabłkiem.Niebo w gębie!Dopiero po tym to mi cukier poszybował w górę!A ślubny sobie je i małosolnym ogóreczkiem "zakansza"...
isia511 -tego przysłowia akurat nie znałam.Nie mam do kogo pojęczeć, to choć na blogu...
eve-jank i Antonina -tak jak już wspomniałam - przełamałam się co do kapelusza.Teraz wystarczy podszewkę do torebki i będzie kpl.Mam nadzieję, że jeszcze w sierpniu polatam.
anabell - i to jest właściwe podejście do kapeluszy!A z tym pochylonym drzewem to coś jest.
jdd - nie bądź taka przestraszona i kupo sobie nową tortownicę. Ale jednocześnie ucz się na błędach innych. Na Twoją prośbę jest zdjęcie sernika. Zielona warstwa jest dla tego, że winogron zielony.
Upieczenie sękacza jest nie lada sztuką. A przepis się zaczyna : 60 jaj...Nic nie kłamię!Mój należy do małych sękaczy.Ale bywają i wysokie na 80 cm.
Anonimowa Wando -o tym sweterku pisałam w @.Więc rzeczywiście pomyłka .
Ależ mi się trafiło - 1. komentarz będzie mój :)
OdpowiedzUsuńzielony super, a ludzie tak mają,że czasem zachciewa im się "chuść". Ja odpaliłam komputer wczoraj - po prawie 2 tyg nieobecności...zaległości fura, nawet nie próbowałam przebić się przez tę masę postów napisanych na podczytywanych blogach...nadrabiam po trochu zaległości :)
mnie rano coś "strzykło" w lewej łopatce i taka trochę pokrzywiona chodzę-a przede mną pierwsza samotna wyprawa samochodem do Krakowa...ehh...dam radę :)
pozdrawiam i życzę mnóstwa sił i świetnych drutkowych pomysłów:)
Fajnie, że się odezwałaś. Śliczna bluzeczka. Czekam na ta torebkę do kapelusza
OdpowiedzUsuńNo i co :) Znów śliczna bluzia:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA mnie sie wydaje, ze swietnie lezy. Swietna bluzeczka, ladny kolor, wzor, fason...
OdpowiedzUsuńNa ciasta nawet nie patrze, bo juz od dwoch lat nie jem nic slodkiego, no moze czasem od tzw. wielkiego dzwonu, ale to naprawde ciutke.
Goscie pewnie juz palaszuja te przysmaki.
Bluzeczka sliczna, lubie zielony kolor, a ciasta oj zguba moja wiec moge tylko popatrzec...
OdpowiedzUsuńbluzeczka ekstra wyszła siascta pewnie dobre
OdpowiedzUsuńaz wziałam kukułke
bo mnie tak coę na słodkie wzieło...
Dziekuje za fotke sernika a jeszcze bardziej za fotke sekacza - jest cudny - slinka mi cieknie!!!
OdpowiedzUsuńJadlam raz taki na Wegrzech i byl b. smaczny a co dopiero domowy - ehhhhhhhh:)))))
super bluzeczka
OdpowiedzUsuńfakt, u nas na Podlasiu wspaniałe sękacze wypiekają...
Śliczna bluzeczka! I te słodkości...Aż ślinka cieknie:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bluzeczka sliczna i, moim zdaniem, lezy fajnie, choc moze tak bardziej tunikowato, ale bardzo ladnie.
OdpowiedzUsuńSekacz wyglada ciekawie. Musze sie przyznac, ze nigdy w zyciu prawdziwego sekacza nie jadlam - z Polski wyjechalam w '83-cim, a to, co tutaj mozna kupic w polskich sklepach, jest czyms hurtowo pakowanym, o rozmiarach mikroskopijnych i pozbawionym jakiegokolwiek smaku. Czy taki sekacz jest trudny do zrobienia?
No więc tak - bluzeczka wygląda interesująco i elegancko. Słodkości mogę pooglądać tylko na zdjęciu - ślinka cieknie, ale nie jem.
OdpowiedzUsuńNo i czekam na tę torebkę do kapelusza!
Zielona bluzka wygląda na "schudniętej" modelce zupełnie dobrze. Też jestem ciekawa kapeluszo - torebkowego kompletu! A sękacz sama piekłaś??? Podlotkiem będąc i wakacje w Białowieży spędzając widziałam jak piekł się ogromniasty sękacz, obracał się jak, że tak powiem kurczę na rożnie.Nie takie to proste było, ale o tych 60 jajach też słyszałam :)
OdpowiedzUsuńBluzeczka bardzo ładna i moim zdaniem świetnie pasuje :)
OdpowiedzUsuńSękacza bym se zjadła, bo takiego prawdziwego jeszcze nie miałam okazji jeść.
Czekam na torebkę i zdjęcie kompletu z kapeluszem, oczywiście "na ludziu" :)
Pozdrawiam
bluzeczka wyszła ci prześlicznie! i wg mnie leży bardzo dobrze :) (no, chyba, że ktoś lubi rzeczy wyłącznie dopasowane)
OdpowiedzUsuńja kiedyś miałam odwrotnie, tzn. przed ukończeniem robótki osoba obdarowywana przytyła :/
słodkości wyglądają baaardzo apetycznie, aż ślinka cieknie ;) niestety, prawdziwego sękacza jeszcze nie miałam przyjemności posmakować.
Witam!
OdpowiedzUsuńTym razem to ja zapytuję o Ciebie - mam nadzieję, że korzystasz z ostatnich, niestety podrygów lata.
A sękacz rewelacja!
Pozdrawiam!
Zielona bluzeczka przesliczna!
OdpowiedzUsuńA te słodkości spowodowały u mnie gwałtowny atak ślinotoku!
Oj pysznie tu! :-)
jejku, jak wstawiasz te pysznosci to zasun zaslonke, nie dla wszystkich oczu takie pysznosci, mniam. Ale powaznie, musze omijac te czesci posta gdzie kusisz.
OdpowiedzUsuńBluzeszka i na "schudnietej" prezentuje sie slicznie bo sama w sobie jest sliczna.
Niedlugo dlugie jesienne wieczory to juz widze jak smigaja posty z nowymi produktami.
Na wszystkich bogów! Elu! ten sękacz wygląda tak smakowicie! a ja taka wygłodniała ostatnio... jem za dwóch chłopów małorolnych - teraz to będę jadła za trzech.
OdpowiedzUsuńbluzki nie będę już chwalić, żeby Ci się za słodko po tych wszystkich ciastach i komentarzach nie zrobiło ;)
Jakże tu piękne rzeczy powstają:0.... zielona bluzeczka zauroczyła mnie dokumentnie:)
OdpowiedzUsuńNie znałam tego miejsca... trafiłam tu przez bloga Basi(barbaratoja)i nie żałuję:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Milu...