Obserwatorzy

czwartek, 30 czerwca 2011

Fotoreportaż z 30 czerwca 2011



Grażka 1500. I prezent, jaki od Niej dostałam.
 Absolutnie rewelacyjna i nie do podrobienia
- zakładka osobiście przez Grażynkę wyhaftowana
tak maleńkimi krzyżyczkami, że mniejszych już nie ma.
Cudo! Miodzio! I zasmażka!!!



Widać też ostatnie prezenty od Anabell.
I kwiatuszek już zakwitł.  


 Grażka chyba się boi mnie... 


Jakieś nędzne to tiramisu. Mało kremu...


Na szczęście Grażynka już się uśmiecha.


===============================


Amarylisy szaleją.


Kieliszki maja niewłaściwą zawartość.
Czy ktoś w ogóle zwrócił na to uwagę?
A w barku jakieś alkohole pleśnieją...
 

środa, 29 czerwca 2011

Kurier - do mnie...

Kurier i niby maleńka paczuszka.
Godz. 18.14... 


Na drukarce stoi. Taka leciutka.
A wiecie ile tam serca? Nie ma na to wagi!!!


Zaczęłam się dokopywać ... Już dożo widać!


Nawet już i Wy poznajecie czyje to prace!


Wiwaty i podziękowania dla 
Anabell !!! 

Prawdę powiedziawszy brak mi słów na odpowiednie podziękowanie. Anabell nie pierwszy raz "uśmiecha"się do mnie  w tak szczególny sposób. Teraz zostałam obdarowana aż dwoma kompletami. Zielony "wstrzelił " mi się w mój zielony dzień. 
Oba są piękne. Na zielonym są dwie kobiety pochylające się po kwiaty. On miałby być wg Anabell na zwykły dzień.  
Muszę to przemyśleć ("zwykły dzień"?).
A drugi... Przecież nie potrafię opisać!
Patrzcie i podziwiajcie. 
W szczególności dziękuję za serce - Anabell! 
Anabell - dzięki Tobie zwykły dzień zrobił 
się absolutnie wyjątkowy! 

Bardzo, bardzo dziękuję!!! 

A jutro mam przesympatycznego gościa i idę robić tirami-su..Kawka już ostygła a krem się ochłodził.
Wiecie kto będzie?
Grażka 1500.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Podarunki? Oczywiście, że podarunki! Ale jakie!!!

Prawdę powiedziawszy to ja jestem w amoku jakimś.
"Prezenta" się walą drzwiami i oknami.

Jest bluzka, torebka, perfumy. dwa wazony prostokątne 
i olbrzymi kielich.


Kielich jest specjalnie na świeczkę od Joli (u Alojka).


A obok stoją moje maleńkie szklane aniołki. 
 Wazony niby zwyczajne - ale właśnie na takich mi zależało.


Torebka - to widać z daleka: cud, miód i orzeszki!
 

Niech się nikt nie odważy powiedzieć, że jest brzydka -  
i tak w to nie uwierzę!



Perfumki - nie umiem opisywać zapachów. 
Zachwyt. Mój.
I jeszcze bluzka - najmniej atrakcyjna ze wszystkich podarunków, jakie sobie zrobiłam z okazji... 

Kto powiedział, że nie mogę sobie sama prezentu sprawić?
Powinnam napisać, że zrobiłam sobie zakupy. 
Ale słyszycie jak to brzmi?
Zupełnie inaczej, gdy opowiadam, że dostałam prezenty.
No dobra, dobra - sama sobie kupiłam.

I od razu jestem w rozczłapanych kapciach, a byłam w siódmym niebie.
Wychodzi na to, że nie zawsze trzeba taką dosłowną prawdę pisać. Odrobina kolorku nie zaszkodzi...
A kapcie też mam nówki, a nie żadne tam rozczłapane.O! 


Wszystko, co dziś pokazuje to sprawa jednego wypadu na miasto.
Prócz tego była jeszcze wielgachna kapusta i marchew, i takie tam wędliniarskie zakupy, zupełnie nieważne.

Moja radość się liczy. 
Ale jeszcze bardziej liczą się Wasze miłe komentarze, Wasze słowa  potwierdzające naszą wspólną łączność. 

Właśnie na jednym z blogów czytałam niedawno tekst o odrzuceniu przez blogowe społeczeństwo. Nie ważne kto zawinił. Nie odtrącajmy zbyt lekko. Dla niektórych osób jest to jedyna łączność z osobami o podobnych zainteresowaniach. 
Bardzo mi było tej osoby żal...
=====================
A teraz, jak już mam wazony - czekam na kwiaty od miejscowych koleżanek - choć nie ukrywam, że wolałabym książki. 
Ale one tu nie zaglądają i o tym nie wiedzą... 

sobota, 25 czerwca 2011

Podarunki

Bardzo dawno temu dostałam takie cóś:



Dzięki pomocy Grażki 1500 wreszcie woreczek zapachowy zamieszkał we właściwym miejscu.
Tymczasem...


 trafiły do mnie takie słodkości od Gugi.
Telefonik automatycznie sam wskoczył do ślicznego opakowania,
obok leży serduszkowa zawieszka, jest kłębuszek nici na dalsze robótki i - uwaga! - niebieska torebusia na wonności 
oraz... 


rzecz absolutnie wyjątkowa !
Ozdobiona koraliczkami i z koraliczkową zawieszką
poduszeczka na szpileczki.
Prześliczna !!!!!
Guga  - Gugusiu Kochana !!!
mordzia śmieje mi się na okrągło, nawet uszy przestały w tym przeszkadzać!!! 

A tu nie koniec prezentów! 
Jolusia ( u Alojka)wpadła na pomysł, 
by obdarować mnie takimi ślicznościami:


 Jakby ktoś nie wiedział, to to jest pergaminowa zakładka.


 A tu jest kartka na życzenia w postaci kuferka.
Prześliczne są obie prace.
Dziękuję Wam wszystkie trzy Kochane Babeczki
za to, że myślicie o mnie
i za wasze serce i podarunki.

A tu róże dla Was. 


Uściski i buziaki. 

czwartek, 23 czerwca 2011

Choszczeński plener w pigułce - bez słów

   Miłe dobrego początki.

W Korytowie i w Choszcznie.

 Warsztaty I

 Na polu golfowym - najtrudniejsze w Polsce, 18 dołków, 12 km do pokonania.
Plastykom to nie przeszkadzało
Niektórzy nawet podjęli nowe wyzwanie - uczyli się gry w golfa. 


 Warsztaty II
Tak powstają Anioły Szczęścia. 


 Wielkie malowanie trwa. A techniki - bardzo różne.



Wszyscy dostali pamiątkowe dyplomy.

środa, 22 czerwca 2011

Mam dosyć zabiegania!!!

   A jakieś takie straszne mnie dopadło, że końca nie ma.Tak naprawdę to chyba nie jest zabieganie, tylko ja się ruszam w ślimaczym tempie.Z dania na dzień powolniejszym.
Zatem pokażę Wam odrobinkę z uciułanych zdjęć - odrobinkę, bo zdjęć starczy na kilka postów!
Listonosz u mnie były kilka razy nawet. Jednak dziś nie pokażę prezentów od Gugi i Joli (u Alojka).Melduję tylko, że mam, że są cudne i, że należy im się oddzielny post, a przynajmniej ładniejsze zdjęcia. Tymczasem tylko ukończona wreszcie tunika dla mojej szczecińskiej siostry.











 I to by było na tyle jeśli chodzi o tunikę. Siostrunia zadowolona, ja może trochę mniej, ale nie pokazałam błędów, bo po co się ma stresować. Wzoru nigdzie nie pomyliłam. To znaczy pomyliłam kilka razy, ale sprułam i zrobiłam jak należy. Diabeł tkwi w szczegółach, lepiej to przemilczeć.

Zostało ok. 15 dag włóczki. 
Co z nią zrobić??? 





 A tu pokazuję Wam witraż jakim  cieszy się moja siostra na osobistym balkonie.
Cieszy moje oko za każdym razem, jak tam jestem.

Anioły 


 takie dwa i to niepowtarzalnej urody, przepiękne, a ponadto to są
Anioły Szczęścia 


 Dostałam je od siostry. Są dziełem mieszkanki mego miasteczka. Wiem, że ta Pani nie ma swego bloga i mało osób wie o tym, jak piękne rzeczy tworzy.
Jestem pełna uznania i podziwu. 


Z całą pewnością są to rzeczy niezwykłe!


Tak się tworzy anioły!

===============================

Ponadto ...ciągle jeszcze piszę.To już coś więcej, niż opowiadanie. Można mnie znaleźć  http://czas-i-ja.blogspot.com
Jest już 20 rozdzialików.

sobota, 18 czerwca 2011

OBCZYZNA "POLSZCZYZNA" utworzona przez użytkownika Marek Gubański w dniu 16 czerwca 2011 o 21:39

OBCZYZNA "POLSZCZYZNA"






Mądrze gada, czy też plecie


ma swój język Polak przecie


tośmy już Rejowi dłużni


że od gęsi nas odróżnił.


.


Rzeczypospolitej siła


w jej języku również tkwiła...


dziś kruszeje ta potęga


dziś z angielska Polak gęga...


.


pierwszy przykład tezy tej:


zamiast dobrze jest okej !


dalej iść śladami tymi


to nie twarz dziś masz a imidż ...


.


co jest w stanie nas roztkliwić ?


nie życiorys czyjś, lecz siwi !


gdzie byś chciał być w życiu, chłopie?


nie na czubku lecz na topie ...


.


tak Polaku gadaj wszędy


będziesz modny... znaczy trendy


i w tym trendzie ciągle trwaj


nie mów żegnam mów baj baj ...






gdy ci nietakt wyjdzie spory


nie przepraszaj powiedz sory


a gdy elit chcesz być bliżej


to nie Jezu mów lecz Dżizes ...


.


kiedy szczęścia zrąb ulepisz


powiedz wszystkim, żeś jest hepi


a co ciągnie cię na ksiuty?


nie uroda ich lecz bjuty !


.


dobry Boże, trap się trap...


dziś nie knajpa już lecz pab


no, przykładów dosyć, zatem


trzeba skończyć postulatem


.


bo gdy język rani uszy


to jest o co kopie kruszyć...


więc współcześni poloniści !


walczcie o to niech się ziści


.


żeby wbrew tendencjom modnym


polski znów był siebie godny


pazurami ! wet za wet !


bo do dupy będzie wnet...






Post Scriptum:


angielskiemu nie ubędzie


kiedy polski polskim będzie...


ja z zachwytu będę piał:


super ! hiper ! ekstra

piątek, 17 czerwca 2011

Już wakacyjnie, ciągle "gościowo", z kwiatkami na pierwszym planie.

   Kto z Was wie, jak miał na imię pan Zagłoba? 
Większość pytanych twierdzi, że Onufry,ale takie imię przybrał, gdy z uciekał z Heleną z Rozłogów, konie im wilki zagryzły i musiał w żebracze ubrania się przebrać. 
Zatem Onufry tylko na potrzeby "żebraczego" epizodu w życiu Zagłoby.
A jak faktycznie miał na imię?
Wiem, ale nie powiem.To zagadka dla Was - bez nagrody na dodatek!
===============================

Przesadziłam wczoraj moje fiołeczki. Serce mi się rozbolało - zostało tylko 6!
To nawet nie są wszystkie rodzaje, jakie miałam, bo tych rodzai było z 16!
Mąż w reklamówka powynosił resztę pod śmietnik razem z doniczkami,
może choć część ktoś przygarnie...


Za fiołeczkami widać dwie doniczki mięty cytrynowej. Dopiero teraz dowiedziałam się, że tak się nazywa, i że nie pochodzi z naszego sklepu, a została przywieziona z Anglii.
Teraz mięta jest regularnie obszczypywana do herbaty. Mam jeszcze trzecią doniczkę.



Ponadto posadziłam 9 amarylisów dużych, takich, które powinny kwitnąć i 2 małe. 
Mąż biegał jeszcze po dwie doniczki brązowe w złote liście, bo akurat były .
Zdumiałam się bardzo w sklepie! Taki duży, a zamawiają po dwie doniczki z każdego rodzaju. Tylko po dwie!A mnie się wydawało, że choć po dwie jakieś duże paczki z jednym rodzajem doniczek.

Przy okazji rzut oka na parapet - jest z granitu o nazwie kuru-grej. 



Te u góry stoją po prawej stronie przy oknie i brakuje tam jeszcze jednej doniczki z listkami, ale chociaż doniczka jest ceramiczna ( z tyłu, taka ostro-pomarańczowa).


 A tu po lewej stronie przy oknie. I też jest jedna plastikowa, ale "moich" doniczek z listkami więcej nie było w sklepie. Prawdę powiedziawszy jak na moje emeryckie warunki - to się strasznie zrujnowałam na wszystkie doniczki !

Mam jeszcze 6 amarylisów w kuchni, po 3 w jednej doniczce, bo młode. 
Ale w najbliższym sezonie już powinny kwitnąć i też im się należeć będą oddzielne doniczki... 
Co za dużo - to niezdrowo. Muszę je komuś oddać...




Ponadto ciasto mi się zrobiło - przy lekkiej mojej pomocy. 
Ananasowe z budyniem i bitą śmietaną.
Piszę tak lekko, bo na dnie biszkopciki - to ze sklepu.
Potem warstwa ananasowo-budyniowa; a cóż to za problem ugotować budyń na soku ananasowym
 i jak przestygnie wymieszać go z pokrojonym ananasem i rozsmarować na biszkopcikach? 
Jeszcze nie jest ubrane w biotą śmietanę, bo to będzie tuż przed podaniem.
A śmietany ma być pół litra - 36% i "usztywniacz" i cukier puder. 
Ale wstawię zdjęcia jak tylko będzie gotowe. 

Sami widzicie, że życie upływa mi sielsko-anielsko, na wpół wakacyjnie.
Jeszcze tylko wielka  kapusta i z 1,5 kg marchwi,2 pęczki koperku  - z tego wyjdzie wiosenna kapustka na gęsto, na całym pojemniku 0,5 l śmietany słodkiej 18%.
Totalne obżarstwo! 

Nie do wiary - parę razy ruszyłam drutami! Może dlatego zaczęło mi w nocy paraliżować prawą rękę jakoś tak boleśnie, że i tabletka nasenna nie pomogła!