Kto z Was wie, jak miał na imię pan Zagłoba?
Większość pytanych twierdzi, że Onufry,ale takie imię przybrał, gdy z uciekał z Heleną z Rozłogów, konie im wilki zagryzły i musiał w żebracze ubrania się przebrać.
Zatem Onufry tylko na potrzeby "żebraczego" epizodu w życiu Zagłoby.
A jak faktycznie miał na imię?
Wiem, ale nie powiem.To zagadka dla Was - bez nagrody na dodatek!
===============================
Przesadziłam wczoraj moje fiołeczki. Serce mi się rozbolało - zostało tylko 6!
To nawet nie są wszystkie rodzaje, jakie miałam, bo tych rodzai było z 16!
Mąż w reklamówka powynosił resztę pod śmietnik razem z doniczkami,
może choć część ktoś przygarnie...
Za fiołeczkami widać dwie doniczki mięty cytrynowej. Dopiero teraz dowiedziałam się, że tak się nazywa, i że nie pochodzi z naszego sklepu, a została przywieziona z Anglii.
Teraz mięta jest regularnie obszczypywana do herbaty. Mam jeszcze trzecią doniczkę.
Ponadto posadziłam 9 amarylisów dużych, takich, które powinny kwitnąć i 2 małe.
Mąż biegał jeszcze po dwie doniczki brązowe w złote liście, bo akurat były .
Zdumiałam się bardzo w sklepie! Taki duży, a zamawiają po dwie doniczki z każdego rodzaju. Tylko po dwie!A mnie się wydawało, że choć po dwie jakieś duże paczki z jednym rodzajem doniczek.
Przy okazji rzut oka na parapet - jest z granitu o nazwie kuru-grej.
Przy okazji rzut oka na parapet - jest z granitu o nazwie kuru-grej.
Te u góry stoją po prawej stronie przy oknie i brakuje tam jeszcze jednej doniczki z listkami, ale chociaż doniczka jest ceramiczna ( z tyłu, taka ostro-pomarańczowa).
A tu po lewej stronie przy oknie. I też jest jedna plastikowa, ale "moich" doniczek z listkami więcej nie było w sklepie. Prawdę powiedziawszy jak na moje emeryckie warunki - to się strasznie zrujnowałam na wszystkie doniczki !
Mam jeszcze 6 amarylisów w kuchni, po 3 w jednej doniczce, bo młode.
Ale w najbliższym sezonie już powinny kwitnąć i też im się należeć będą oddzielne doniczki...
Co za dużo - to niezdrowo. Muszę je komuś oddać...
Ponadto ciasto mi się zrobiło - przy lekkiej mojej pomocy.
Ananasowe z budyniem i bitą śmietaną.
Piszę tak lekko, bo na dnie biszkopciki - to ze sklepu.
Potem warstwa ananasowo-budyniowa; a cóż to za problem ugotować budyń na soku ananasowym
i jak przestygnie wymieszać go z pokrojonym ananasem i rozsmarować na biszkopcikach?
Piszę tak lekko, bo na dnie biszkopciki - to ze sklepu.
Potem warstwa ananasowo-budyniowa; a cóż to za problem ugotować budyń na soku ananasowym
i jak przestygnie wymieszać go z pokrojonym ananasem i rozsmarować na biszkopcikach?
Jeszcze nie jest ubrane w biotą śmietanę, bo to będzie tuż przed podaniem.
A śmietany ma być pół litra - 36% i "usztywniacz" i cukier puder.
A śmietany ma być pół litra - 36% i "usztywniacz" i cukier puder.
Ale wstawię zdjęcia jak tylko będzie gotowe.
Sami widzicie, że życie upływa mi sielsko-anielsko, na wpół wakacyjnie.
Jeszcze tylko wielka kapusta i z 1,5 kg marchwi,2 pęczki koperku - z tego wyjdzie wiosenna kapustka na gęsto, na całym pojemniku 0,5 l śmietany słodkiej 18%.
Totalne obżarstwo!
Nie do wiary - parę razy ruszyłam drutami! Może dlatego zaczęło mi w nocy paraliżować prawą rękę jakoś tak boleśnie, że i tabletka nasenna nie pomogła!
Sami widzicie, że życie upływa mi sielsko-anielsko, na wpół wakacyjnie.
Jeszcze tylko wielka kapusta i z 1,5 kg marchwi,2 pęczki koperku - z tego wyjdzie wiosenna kapustka na gęsto, na całym pojemniku 0,5 l śmietany słodkiej 18%.
Totalne obżarstwo!
Nie do wiary - parę razy ruszyłam drutami! Może dlatego zaczęło mi w nocy paraliżować prawą rękę jakoś tak boleśnie, że i tabletka nasenna nie pomogła!
Jan Onufry Zagłoba-z tego co się orientuję....
OdpowiedzUsuńFiołkowe doniczki są rewelacyjne.Amarylisy kocha moja mama(ale jej już kwitły)Ty masz ich naprawdę dużo...
Ciasto ananasowe znam.Tyle że ja krem kładę w biszkopcie przekrojonym na pół.Na górnej części cienko smaruje kremem i obsypuję przysmażonymi wiórkami kokosowymi.Nadają fajnego smaku :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Trilli ma rację, Zagłoba był Jan Onufry.
OdpowiedzUsuńA kwiatuszki w nowych ubrankach wyglądają ślicznie...I znowu kusisz ciachem...gotowam nawet bez kapci się zgłosić po maciupci kawalątek...ach kusicielka...
No i dałaś mi pomysła na dzisiejszy obiadek, ale po kapuchę to na ryneczek muszę skoczyć.
Buziolki:-)))
No to się napracowałaś. A gości zazdroszczę. U mnie chyba pojawią się za tydzień. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńA dlaczego fiołki na śmietniku wylądowały?
OdpowiedzUsuńEla! piękne kwiaty! piękne doniczki!!
OdpowiedzUsuńЗдровья, niechaj rączki nie болят!
(ech, sama znam, co to takie, nie mam czułości na palcach lewej ręki...)
piękne kwiaty i doniczki, tych na śmietniku szkoda, a ciacho zjadło by się, ja straszny łasuch jestem.
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nigdy latem do drutów nie ciągnęło , a odkąd mam problemy z rekami poszły całkowicie w odstawkę.
Pozdrawiam
Śliczne masz kwiatuszki,a ciasto...aż mi ślinka cieknie.A ja za to dzisiaj jadę się pogościować,o!Pozdrawiam i zdrówka dużo życzę!
OdpowiedzUsuńNo i bez kapci u Eli byłam...ciacha pożarłam...i kawusi z pianką popiłam...mówię Wam pyyyyychota!!!
OdpowiedzUsuńPoplociuchawyśmy i od razu człek lepiej funkcjonuje:-))) Eluniu buziaczki:-)))
A cóż mi za dziwoląg się napisał hi hi, miało być "poplociuchowałyśmy"...
OdpowiedzUsuńTe stawiam na Jana Onufrego.Kwiatuszków nie pochwalę bo podobno nie wolno:)
OdpowiedzUsuńTrilli
OdpowiedzUsuńJan Zagłoba herbu Wczele.
Onufry było żebraczym pseudonimem.
Mój ukochany ślubny co roku buntuje się na przyniesienie cebulek amarylisów do domu (z piwnicy).I coraz później je sadzę. Prawidłowo powinny kwitnąć na imieniny Wojciecha i Jerzego.
Sypnęłam kokosem ale nie podsuszanym, bo mam kolorowy.Pokażę.
Grażka 1500
OdpowiedzUsuńOdpowiadam na wszystkie 3 komentarze jednorazowo.
Cieszę się, że znalazłyśmy chwilkę.Teraz moi drudzy drodzy goście poszli na spacer aż do Jacht-Klubu. A ja od razu do komputera.
Chwalili i kapustę i ciasto.Pili kawę.
A ja sobie teraz odpoczywam.
Nagadałam się, nagadałam się za wszystkie czasy, a jeszcze będzie następna tura...
Okazuję się, że wystawa obrazów będzie w sobotę za tydzień od 10.00 do 20.00 na naszej plaży.
Janeczko
OdpowiedzUsuńAkurat Ty nie powinnaś zazdrościć mi gości, bo sama masz ich prawie non stop.A u mnie sezon gościowy niedługo się skończy.Siostra jedzie na następne plenery i to bardzo daleko!
Piuma
OdpowiedzUsuńFiołków było zbyt dużo, nie mogłam normalnie otwierać okna.W porywach stały na jednym parapecie 32 doniczki.
Innymi słowy ilość zmieniłam na jakość.
Mila
OdpowiedzUsuńUdaję, że zdrowieję i dzielnie nawet dziś za druty się wzięłam.Może te ręce jakoś się same naprawią...
Jolu
OdpowiedzUsuńTy masz blisko do mnie, ze 200 km, co to jest? Tyle co nic.Wpadaj. Zrobię coś specjalnego dla Ciebie!
Lucynka
OdpowiedzUsuńMiłego gościowania życzę!
Staram się omijać kulinarne blogi, jeśli ni mam prawdziwej potrzeby . Też mi tak ślinka pokapuje.
Kasia
OdpowiedzUsuńNie chwal, nie chwal.Niech się dobrze przyjmą po przesadzeniu. Chowam je w cień, bo okno bardzo słoneczne. Spuszczam im roletkę.
Oj ale błogo Tu u Ciebie.Kwiatuszki w nowych garniturkach prezentują się rewelacyjnie.Same rozkosze dla podniebienia.O Zagłobie wiedziałam ale za późno dotarłam.Jakoś zaczęłam funkcjonować w zwolnionym tempie.Może się starzeje?:)))))))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zdrówka życzę. Aby Ci się rączęta nie buntowały.
Juta
OdpowiedzUsuńJakie "starzeję się" - Ty tylko dojrzewasz!Juto, sa dwa nowe rozdziały, pewnie jutro je "puszczę".
Ślicznie kwiatuszki wyglądają w nowych doniczkach. Napracowałaś się ale efekt na pewno cieszy pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwuniu
OdpowiedzUsuń- bardzo cieszy. Już pisałam - ilość w jakość zamieniam.
Ale na razie przede wszystkim cieszę się gośćmi i ...prezentami!
Pewnie, że pokażę na blogu!
Widze ze Ty to do doniczkowych masz niezla reke. Ja sie bardzo staram, ale watle mam wyniki.... Ostatnio zauwazylam jednak ze fiolki chyba beda u mnie w mieszkaniu. Od Wielkiejnocy mam takiego upartego egzemplarza i caly czas mi kwitnie!
OdpowiedzUsuń