Usiłuję jeszcze coś dodać.
Na początku był upał..Razem z nim do Polski zjechał drugi syn z rodziną.Wkrótce potem przyjechał ze swoimi babeczkami do nas.Czas gwałtownie przyspieszył.O blogowaniu i czytaniu nawet mowy być nie mogło.Wrzuciłam tylko piąty bieg na druty, bo chciałam skończyć dla synowej kremowy ażurek.
Przyjechali - pojechali.
A ja z wolna moszczę się w starych koleinach.Nadrabiam zaległości w blogowaniu (- opornie,bo syn ten niby mały też chce siedzieć przy komp.,a Internet raz jest, to znów go nie ma - loteria!), na drutach (mam jedną pilną robótkę już zaawansowaną, jeszcze dwie obok - nie wymyślone!) i w obijaniu się koncertowym, bo w tym roku nie ma zapraw na zimę!
A przede mną leży książka, autor Indra Sinha, tytuł:"Dzieci Apokalipsy".Ponoć książka nie na wakacje.
Żal, że do tej pory nie zrobiłam filcowanej torebeczki na ramię.Może nadrobię to wczesną wiosną przyszłego roku - jeśli dożyję. Boję się, że już mi się zaczęła tzw.stopa cukrzycowa, a z diabetyczką mam spotkanie 29 lipca..No to się wyspowiadałam...
Na początku był upał..Razem z nim do Polski zjechał drugi syn z rodziną.Wkrótce potem przyjechał ze swoimi babeczkami do nas.Czas gwałtownie przyspieszył.O blogowaniu i czytaniu nawet mowy być nie mogło.Wrzuciłam tylko piąty bieg na druty, bo chciałam skończyć dla synowej kremowy ażurek.
Przyjechali - pojechali.
A ja z wolna moszczę się w starych koleinach.Nadrabiam zaległości w blogowaniu (- opornie,bo syn ten niby mały też chce siedzieć przy komp.,a Internet raz jest, to znów go nie ma - loteria!), na drutach (mam jedną pilną robótkę już zaawansowaną, jeszcze dwie obok - nie wymyślone!) i w obijaniu się koncertowym, bo w tym roku nie ma zapraw na zimę!
A przede mną leży książka, autor Indra Sinha, tytuł:"Dzieci Apokalipsy".Ponoć książka nie na wakacje.
Żal, że do tej pory nie zrobiłam filcowanej torebeczki na ramię.Może nadrobię to wczesną wiosną przyszłego roku - jeśli dożyję. Boję się, że już mi się zaczęła tzw.stopa cukrzycowa, a z diabetyczką mam spotkanie 29 lipca..No to się wyspowiadałam...
Bardzo fajny sweterek i super modelka.Pozdrawiam Anka.
OdpowiedzUsuńWnuczka dzielnie prezentuje swoje piekne ubranko. Ma fajna Babcie...
OdpowiedzUsuńSweterek na wnuczce leży super.Zdrówka życzę i nawet nie mów tak ,że nie dożyjesz-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU mnie tez nie będzie zapraw z własnego ogródka. Ogórki nie wzeszły, cukinia już pokryta mączniakiem, a buraki zżarły kury....Odbijemy sobie za rok! Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńZdrowia jeszcze raz zdrowia życzę. Resztą się nie przejmuj. Super wnusia. Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńZdrowym się bywa.A ja chyba nie jestem wszystkiego świadoma i może nawet dobrze,że tak jest.
OdpowiedzUsuńDziękuję - SYMPATYCZNE, KOCHANE DZIEWCZYNKI - że jesteście ze mną, że piszecie.
Podziwiam cierpliwość do dziergania. Ja chyba mam ADHD;)
OdpowiedzUsuńTkaitko, życzę Ci dużo zdrowia i myśl... będzie
OdpowiedzUsuńlepiej ;-)
Robisz śliczne sweterki. Ja mam troszkę zaległości w wymiankach, a to trzeba trzymać w tajemnicy. Dlatego moje ostatnie zdjęcie takie bardziej zagmatwane... tam nic nie widać, więc nie ma się czego domyślać;-)))
pozdrawiam Basia
Sweterek śliczny, no i tempo lepsze niż moje. A wzrzutów sumienia mieć nie będę - nie chcę mieć odcisków ma mózgu :/
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam:) !
Świetny sweterek dla wnusi, a taka babcia to skarb, dużo zdrowia życzę :)
OdpowiedzUsuńidealnie pasuje i delkiatny wzorek
OdpowiedzUsuńWnusia faktycznie dzielna była i nie grymasiła, pomimo takiego upału.Wyściskała mnie i wycałowała.A synowa po cichu by nie robić na razie, bo jest z 15 sweterków, to kiedy to Kornelusia znosi.Też racja.
OdpowiedzUsuńOdnośnie zdrowia to łykam tabletki z 9 różnych opakowań.Na razie wątroba to wytrzymuje. Czasem mam ogromną ochotę na drinka, co przy tej ilości leków...Sami rozumiecie.Ale jednak.Jest to pół szklanki toniku (czasem koli), dość dużo wody mineralnej i to niegazowanej, bo nikt specjalnie do mojego drinka po gazówkę nie poleci.Następnie - jeśli do toniku,to 1/2 cm (na wysokość) syropu miętowego, 1 cm wina cin-cin i wreszcie lód.I wreszcie lód, tak ze 4 kostki.Na moich imieninach wypiłam aż dwa takie drinki.Jeśli z kolą - to syrop amaretto.Takie są moje drobne przyjemności.