Taką oto
piękna karteczkę dostałam od Basi.
Bardzo mocno za nią dziękuję!
No i stało się.
Karteczka wyzwoliła we mnie niespodziewane emocje i energię.
Powstały aż 3 serduszka. Najmniejsze to tylko próbka.Ale dwa duże są już wypchane cukierkami i jutro jadą do moich wnucząt w Niemczech.
piękna karteczkę dostałam od Basi.
Bardzo mocno za nią dziękuję!
No i stało się.
Karteczka wyzwoliła we mnie niespodziewane emocje i energię.
Powstały aż 3 serduszka. Najmniejsze to tylko próbka.Ale dwa duże są już wypchane cukierkami i jutro jadą do moich wnucząt w Niemczech.
Jak słusznie zauważono we wczorajszych komentarzach - czerwień również trudno uwiecznić na zdjęciu.
Serduszka mają kokardki z przodu + koralik u jednej ,a u drugiej maniuni biały kwiatek.Natomiast z"z tyłu" są sznurowane czerwoną tasiemką otwory, gwarantujące dostęp do cukierków.No i cały bal.
Mój mąż nie zauważa walentynek, Dnia Kobiet, i urodzin.Dla niego to bzdury a nie święta.Kwiaty na imieniny dostaję, jeśli akurat na działce zakwitnie róża (kiedyś sadzona prze ze mnie). W gruncie rzeczy to jednak dobre chłopisko "z kościami".Więc nawet jeśli jest mi przykro - to i tak się nie czepiam.Przynajmniej staram się nie czepiać.Ale mówią o mnie, że jestem strasznie czepliwa..
=======================================
Kieliszki do jajek suszą się na kieliszkach.Zrobiłam nawet jednego kurczaka i pół kury - totalna katastrofa!!!!
Za to moje kieliszki są nie do podrobienia! Jak to powtarzałam już wielokrotnie - nie umiem czytać schematów szydełkowych. Przypuszczalnie nie rozróżniam oczka ścisłego od półsłupka.Jedynie co wiem na pewno, to jak się robi oczka rakowe i co to są pikotki.Kiedyś koleżanka uczyła mnie robić ściągacz na szydełku - ale już zapomniałam.
Jednocześnie prawdą jest, że obrobiłam szydełkiem nieprzeliczalną ilość chusteczek do nosa, część z nich była ze ściętym rogiem a inne miały wciągnięte kolorowe nitki - jak dawniej paseczki na męskich chustkach.
Ale gdzie jest napisane, że muszę wszystko umieć?
I tak sobie powolutku żyję czekaniem i drutowaniem.
Znów czekam na powrót Stiviego.A za chwilę na powrót Wojciecha.
Wiatr mi po świecie chłopaki rozsypał...Najstarszych dwóch na szczęście chociaż na Skype mogę pooglądać...Zaczynam się niepotrzebnie rozklejać:(
==========================================
Bardzo dziękuję wszystkim do mnie piszącym za liczne komentarze - choć ich nigdy nie jest za dużo.
Zatem - proszę - dalej lejcie mi miodzik na czerwone i mocno bijące serce.
Walentynkowe serdeczności dla wszystkich odwiedzających mój blog!!!!
==============================
Dokładnie 8 lat temu rzuciłam palenie.
Serduszka mają kokardki z przodu + koralik u jednej ,a u drugiej maniuni biały kwiatek.Natomiast z"z tyłu" są sznurowane czerwoną tasiemką otwory, gwarantujące dostęp do cukierków.No i cały bal.
Mój mąż nie zauważa walentynek, Dnia Kobiet, i urodzin.Dla niego to bzdury a nie święta.Kwiaty na imieniny dostaję, jeśli akurat na działce zakwitnie róża (kiedyś sadzona prze ze mnie). W gruncie rzeczy to jednak dobre chłopisko "z kościami".Więc nawet jeśli jest mi przykro - to i tak się nie czepiam.Przynajmniej staram się nie czepiać.Ale mówią o mnie, że jestem strasznie czepliwa..
=======================================
Kieliszki do jajek suszą się na kieliszkach.Zrobiłam nawet jednego kurczaka i pół kury - totalna katastrofa!!!!
Za to moje kieliszki są nie do podrobienia! Jak to powtarzałam już wielokrotnie - nie umiem czytać schematów szydełkowych. Przypuszczalnie nie rozróżniam oczka ścisłego od półsłupka.Jedynie co wiem na pewno, to jak się robi oczka rakowe i co to są pikotki.Kiedyś koleżanka uczyła mnie robić ściągacz na szydełku - ale już zapomniałam.
Jednocześnie prawdą jest, że obrobiłam szydełkiem nieprzeliczalną ilość chusteczek do nosa, część z nich była ze ściętym rogiem a inne miały wciągnięte kolorowe nitki - jak dawniej paseczki na męskich chustkach.
Ale gdzie jest napisane, że muszę wszystko umieć?
I tak sobie powolutku żyję czekaniem i drutowaniem.
Znów czekam na powrót Stiviego.A za chwilę na powrót Wojciecha.
Wiatr mi po świecie chłopaki rozsypał...Najstarszych dwóch na szczęście chociaż na Skype mogę pooglądać...Zaczynam się niepotrzebnie rozklejać:(
==========================================
Bardzo dziękuję wszystkim do mnie piszącym za liczne komentarze - choć ich nigdy nie jest za dużo.
Zatem - proszę - dalej lejcie mi miodzik na czerwone i mocno bijące serce.
Walentynkowe serdeczności dla wszystkich odwiedzających mój blog!!!!
==============================
Dokładnie 8 lat temu rzuciłam palenie.
Przemiła koleżanko - przyjmij ode mnie cały kosz najlepszych życzeń z okazji tego Walentynkowego Święta. Dla mnie jesteś wzorem człowieka czynu.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie z tym 8letnim niepaleniem, gratuluję. Jacały czas się przymierzam do porzucenia tego wstrętnego nałogu. Chyba jestem bliżej, niż dalej. Zaczynam odczuwać jednak nieprzyjemne skutki nikotynizmu, które mi i dokuczają i przerażać zaczynają.
Już ci leję miodu na serce. Kochana w takim dniu (chociaż i ja podobnie do twojego chłopa, nie obchodzę tego akurat święta... mimo to), życzę dużo ciepła i radości i miłości. Na cały rok a nie od święta!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, ciężkie były te serducha do uwiecznienia, ale z tego co widzę, świetnie wyszły, bardzo mi się podobają. Wnuczęta na pewno będą zadowolone :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam walentynkowo i gorąco:)
OdpowiedzUsuńBardzo mocno gratuluję zerwania z nałogiem palenia! Podziwiam wytrwałość w postanowieniu, tak trzymać!!!
OdpowiedzUsuńahh zapomniałam dopisać, że zapraszam po wyróżnienie:)
OdpowiedzUsuńDuże brawa za rzucenie palenia!To jest nałóg tak samo uciążliwy do zwalczenia jak narkotyki.Mój mąż odkąd jest na emeryturze to zaczął nagle pamiętać o takich różnych rzeczach jak urodziny i imieniny. Co ciekawsze o rocznicy ślubu zawsze pamiętał- widać z tego, że to była straszliwa trauma i dobrze wryła się w pamięć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Walentynkowo, bo po mojemu to święto nie tylko zakochanych, ale święto życzliwości wobec innych.
Miłego, ;)
Słodkie serducha,wnuczęta się ucieszą.:)
OdpowiedzUsuńA dziećmi tak to już bywa,dorastają,budują własne gniazda i wyfruwają nam z domu...Sama wyfrunęłam już dawno temu i nie mogłam zrozumieć wtedy mojej mamy.Teraz moje dziecię już jedno wyleciało,inne jeszcze na razie w domu,ale wiem,że nie zostaną ze mną na zawsze....ale będą wracać co jakiś czas przynosząc radość,czasem smutek...I mimo to warto czekać na te chwile,na te powroty....
Nie smuć się!Życzę Ci jak najwięcej radości i miłości.Pozdrawiam walentynkowo:)
P.S.Mój małż też nie uznaje takich świąt.I gratuluję wytrwałości:)
Co tam Walentynki... niepalenie jest ważne;-)))
OdpowiedzUsuńa to wnuki ucieszą się ze słodkich serduszek.
Elu - ja sama dostaję drgawek na święta, które MUSIMY obchodzić. Nie dla mnie te sabaty rodzinne, owszem biorę udział, ale cierpię straszliwe katusze i wyczekuję końca. Mój mąż pamięta o każdej rocznicy ślubu, dziś też przyniósł pudełko czekoladek, ale wierz mi, jakby zapomniał to nic by się nie zmieniło. Ja sama myślałam, że to wczoraj były walentynki :))))
OdpowiedzUsuńZa rzucenie palenia serdeczne uściski. Zdradź jak to zrobiłaś!
Gocha
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, w szczególności jeśli to są moje ulubione frezje albo biały bez.Mam pewne preferencje...:)
Rzucaj, Gosiaczku, jak najszybciej.Szkoda zdrowia ...i forsy!
edi.es
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo.Buziolki serdeczne!Chyba po raz pierwszy u mnie jesteś ...nie licząc rozdawajek, bo z nich nie pamiętam wszystkich piszących.Rada będę, jeśli okażesz się stałym gościem :)
kasi3nka
OdpowiedzUsuńNooooo!
Już mam je teraz opanowane, te serducha w robocie, na drutach, wykończenie szydełkowe.Aż musiałam to sobie rozrysować.W najszerszym miejscu jest ponad 90 oczek!
Nivejka
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję! I nadal wyróżnień Tobie gratuluję.
Wełniana Skarpetko
OdpowiedzUsuńWyznam Ci w sekrecie, że nie ma dnia bym kilka razy o papierosie nie pomyślała.Często śni mi się, że właśnie palę.Marzę o papierosie.Ciągle mi go brak.Mało tego - przez cały czas w domu są papierosy!Zwietrzałe i guzik warte, bo leżą na podorędziu - to znaczy na mikrofalówce - jakby w drodze na balkon, gdzie czasami ktoś palący ląduje na dymka.W ciągu tych kilku lat były kilkakrotnie wymienione, bo i zdarzały się osoby bez papierosa, a później gdy przyszły z pełną paczką to coś tam dokładały..Ale od roku chyba , może dłużej nikt ich nie ruszał, co najwyżej przy sprzątaniu.Nie daj Boże by ich tam nie było!!!!!
Anabell
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Lepiej późno niż wcale!Mój ślubny całe życie pamięta tylko o towarzyskim spotkaniu SEP-owców.Inne terminy wcale go nie obchodzą.I do irytacji doprowadzają go prezenty, które sam od czasu do czasu dostaje. Chyba, że jest to jakiś smakowity trunek, niekoniecznie z górnej półki.On sam dość często robi porterówkę i jest to naczelny napitek w jego barku.
Lucynka
OdpowiedzUsuń... prosto piorun w rabarbar strzelił! W życiu nie przypuszczałam, że tak daleko od dzieci będę!
Barbaratoja
OdpowiedzUsuńMoże i ważne - jednocześnie trudne.Przez cały czas.
Kankanka
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Jak zrobiłam?
Obudziłam się rano z postanowieniem - koniec. Natychmiast.Od zaraz.
Wcześniej w połowie grudnia stwierdzono u mnie astmę. Lekarz powiedział - albo leki, albo papierosy.Dojrzewałam do decyzji 2 miesiące.Nie stosowałam żadnego ograniczanie palenie, że może najpierw 10 szt.dziennie, czy tam jak.Dzień wcześniej paliłam normalnie, 20 czy może więcej, nie pamiętam. A na drugi dzień ani jednego.Postanowienie przyszło samo, z rana, było bardzo silne, zdecydowane.
Moi panowie też nie uznają takich świąt, mąż jedynie pamięta o moich urodzinach, ale żadnych przyjęć z tej okazji nie urządzamy :).
OdpowiedzUsuńZa rzucenie palenia należą Ci się gratulacje :). Tak trzymaj! Ja mam cały czas nadzieję, że mój mąż też wreszcie rzuci ten nałóg, ale jakoś się na to nie zanosi :(.
Serducha bardzo fajne i to na dodatek pełne słodkości - wnuki na pewno będą zachwycone :).
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFrasia
OdpowiedzUsuńMają chłopaki inaczej zbudowane mózgi.I kropka.
Wiele osób jeszcze pali.Ciągle dużo, ale i tak zdecydowanie mniej niż 10 lat temu.Ograniczenia miejsc do palenia zrobiły dużo dobrego.Ale nadal trzeba chcieć rzucić!
Mam nadzieję, że moim dzieciakom się spodobają!
Dostałaś piękną karteczkę...i niech Ci przykro nie będzie my Cię wszyscy kochamy....
OdpowiedzUsuńSerduszka super pomysł.
Pozdrawiam serdecznie-buziaki Eluś przesyłam
Eve jank
OdpowiedzUsuńTak mi jeszcze przyszło do głowy odnośnie Facebooka -spotkanie miało być walentynkowe.Było nas całkiem sporo.Niemal się zarzekałam, że nie będę nić specjalnego robić.Tymczasem powstały zaledwie dwa serduszka - maleńkie leżące na zdjęciu na klawiaturze, no i moje zrobione na drutach jako prototyp tych właśnie na blogu pokazywanych serduszek.
Wniosek jest następujący - i innym rękodzielniczkom szkoda czasu na drobiazgi.
Ewuś - buziaki!Jak sobie ponarzekam, to wiem, że jeszcze żyję!
Walentynkowe (jeszcze nadal) pozdrowienia! :))
OdpowiedzUsuńMnie trudno jest sfotografować nawet czerwone kwiaty, więc spoko, dobrze, że dodałaś opis. A wnuki na pewno poczują się "ukochane" :)
Iw
OdpowiedzUsuńWłaśnie towarzystwo wyjechało do Recza, gdzie syn z naszego niby-samochodu przesiądzie się do mini-busa.Jestem przekręcona przez wyżymaczkę.I tak będzie, aż jutro rano albo bliżej południa usłyszę wiadomość, że W.dojechał do Hagen...
Po pierwsze to gratuluję rzucenia papierosów!;)I to jest najważniejsze, a z chłopami jak to z chłopami, większość jest taka jak Twój..i tak nie pozostaje nam nic tylko ich kochać;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Serducha słodkie, tak jak ich zawartość. Dla wnuków to będzie zapewne miła i słodka niespodzianka. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAgul
OdpowiedzUsuńDziękuję.
My może mamy zwoje mózgowe w prawo a oni w lewo, albo inne cóś.
fajnie wyszła na zdjęciach ta czerwień:D
OdpowiedzUsuńOdnośnie palenia: bardzo dobrze zrobiłaś BRAWO!!!!
OdpowiedzUsuń