Bardzo się zawzinam - to już czwarte podejście do napisania tego posta.
Za każdym razem coś się dzieje.Usuwam niechcący zdjęcie albo część tekstu
przez postawienie kropki nad "Z".
Miałam kiedyś kawałek popielatego materiału,nawet pamiętam, od kogo go dostałam,
rzecz w tym, ze nie miałam pomysłu.Wreszcie - pewnie po paru latach - olśnienie:
będzie komplet, spódnica z kamizelką.Dokupiłam włóczkę, gdy tylko trafiłam na właściwy kolor.
Spódnica wyszła świetnie.Dobrze leżała i dobrze się nosiła, do tej pory ją zakładam, tyle, ze już przestała być "kościołowa".
Natomiast kamizelka to totalny niewypał. Wiem , ze moje gabaryty itp i bez słów..., ale
już nikomu nie polecę kamizelki z takim szpicem z przodu.Znosi się to-to, zadziera
i w ogóle wygląda fatalnie. Nie sprułam tylko dla tego, ze wówczas pilnie potrzebowałam takiej kamizelki - nagle bluzki przestały mi się dopinać i jakoś trzeba było to ukryć.
Może w przystępie dobrego humoru spruję kamizelkę, bo nić są niezniszczone.
Spódnicę szyłam w ręku, choć mam maszynę do szycia.
Kiedyś, gdy mieszkałam w S.,moja sąsiadka uszyła caluśką spódnicę w ręku, taką materiałową! Bardzo mi tym zaimponowała!!!W tym miejscu pozdrawiam Cię D.S. -
wiem, ze czasem tu zaglądasz!
Teraz o włosach.Gdy szukałam po Internecie wiadomości o maseczce na włosy
i o myciu włosów żółtkiem - nic mi się poczciwego nie trafiało. Teraz, jak juz jeden "zabieg"
mam za sobą - coś znalazłam. Nafta, rycyna i żółtko - tak. Nie wolno z tym mieszać żadnych kwasów.Dopiero po umyciu włosów do ostatniego płukania na 1 litr wody wycisnąć pół cytryny. Ponoć w aptece jest już preparat z mieszanką rycyny i nafty we właściwych proporcjach (nazwa nieznana). No i jeszcze trzeba mieć sporo cierpliwości,bo użyźnianie głowy powinno trwać około 3 miesięcy, raz w tygodniu i przez minimum 15 min do całej nocy - co kto woli. Optuję, ze do zakończenia odczuwania ciepełka w łepetynę ( w moim pierwszym przypadku odczuwałam ciepło przez 1 godz i 45 min ale siedziałam z majonezem na głowie ponad 2 godz).
Kiedy tylko skończę pisać od razu przypomni mi się i to i to i tamto...
A od jutra ruszam z dietą.Ciągle jestem nie przygotowana do niej duchowo, ze tak górnolotnie się wyrażę.
No, jak są zdjęcia to nie umiem sprawdzić ortografii!Sama swoich błędów nie widzę, nawet opuszczonych albo przestawionych liter.
Jeszcze o labie wakacyjnej. Ktoś mi wczoraj deczko na odcisk nadepnął, ale się nie daję!Najgorzej, ze aż do wieczora albo i do jutra będę bez nowych książek...
Kasi bluzeczka jest do prucia - cały wzór z przodu muszę unicestwić i zrobić od nowa.A już się martwiłam, ze nie wiem, co będę robić po bluzeczce Kasi!Za szybko...
Interesuje mnie problem włosowy, że tak się wyrażę.Będę kibicować, życzę wytrwałości i w drugiej sprawie.Dzięki za pomysł na poszerzenie garderoby. Bardzo fajnie piszesz, lubię tu zaglądać.pozdrawiam maria
OdpowiedzUsuńFajna spódnica- kamizelka też niczego sobie.
OdpowiedzUsuńWiem, ze czasem wcina częśc tekstu podczas pisania postów. Częstopisże "na brudno" w Wordzie i potem kopiuję. - wtedy nic nie wcina.
A jak wetnie - to nie musze drugi raz wymyslać- tylko kopiuję drugi raz.
W sprawie diety trzymam kciuki. Życzę dużo samodyscypliny. Ja też się odchudzam i melduję, że nawet mam osiągnięcia.
OdpowiedzUsuńJa nie jestem spodnicowa , to sie nieznam ;) ale kamizelka ma super dobrany wyszczuplajacy wzor.Ktoradiete wybralas ?pewnie w nastepnym poscie uchylisz rabka tajemnicy i zycze sukcesow :)
OdpowiedzUsuńWzór kamizelki mi się podoba :) i życzę wytrwałości w diecie, bo ja tylko cały czas mówię, że zacznę, a jak do tej pory to ani ruch ani dieta mi w krew nie weszły :) choć może ładny by z niej wyszedł zapinany sweterek :)
OdpowiedzUsuńCiekawy fason kamizelki, pozwolę sobie go"pożyczyć". Co do diety to będę kibicować, bo sama zaczęłam Dukana od czwartku i znam ten ból zmiany jedzenia. Pozdrawiam serdecznie Ewa
OdpowiedzUsuńFajna ta spódnica i kamizelka też ,ma bardzo ładny wzór. Co do tego szycia w rękach to mnie się też zdarza. Kiedyś uszyłam sobie bluzkę i spódnice w rękach, bo kupiłam dzianinkę ,której moja maszyna za nic nie chciała szyć i co było robić. Wytrwałości Ci życzę z tymi włosami.
OdpowiedzUsuń