Obserwatorzy

piątek, 25 czerwca 2010

Czarny sweter...




... mego męza.Nie uwierzycie - ma kilka lat, a moj mąz nigdy go nie załozył... i w ten sposób zaprzestałam robić mu swetry...

=======

U mnie bez zman. Dieta cud przynosi pierwsze efety. Dzisiejszy dzień juz nie jest dla mnie tak "bolesny".Nie bywam ostatnio w sklepach,nic nie przyciąga mojej uwagi.No, ale w domu gotuję dla rodziny..Ech....

===========

Moj mąz kupił mi dziś w aptece naftę kosmetyczną zmieszaną z rycyną. Ponoć juz nie ma w sprzedazy samej nafty,moze być jeszcze np. z pokrzywą. I jak byk jest tam napisane, ze do 2-3 łyzek mieszanki trzeba dodać jedno zółłtko i na 10 min na głowę, przed jej umyciem. Bez cytryn i tp.
===========
Kurcze, wychodzi, ze sie dziś po męzu "przejechałam"...
Posted by Picasa

6 komentarzy:

  1. Cudownego masz męża, tak "grzecznie" pozuje;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny Twój piękny sweter, szkoda że mąż w nim nie chce chodzić.Ciesze sie ,że masz pierwsze efekty. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten mój ślubny jest bardzo rozpuszczony. Nadostawał prezentowych sklepowych swetrów, a ode mnie leżą i wychodzą z mody!
    Istotnie pozował nadzwyczajnie! Z własnej i nieprzymuszonej woli założył do czarnego swetra krawat!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja zazdroszczę ci trochę. Ja wcale nie chciałabym aby mój mąż nosił robione przeze mnie swetry, bo nie lubię robić męskich rzeczy. On natomiast bardzo lubi moje robótki i gdybym nie buntowała się, to musiałabym robić tylko dla niego:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ela dzięki, byłam na Twoim drugim blogu i widziałam dywanik,śliczny jest -pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń